Attack of the Clones/Atak Klonów
Na wojenkę czas ruszać.
Minęło dziesięć lat od wydarzeń ukazanych w Mrocznym Widmie. Galaktykę
nawiedzają następujące po sobie wstrząsające wydarzenia. Szerzą się zamachy, a
z każdym dniem wzrasta zagrożenie ze strony ruchu separatystów, dążącego do
odłączenia od Republiki tysięcy planet. Rycerze Jedi z coraz większym trudem
wypełniają misję strażników galaktycznego pokoju, a ich umiejętności władania
Mocą i sztuki walki na nic się zdadzą, jeśli galaktyka stanie się areną wojny.
W tych trudnych czasach w senacie ścierają się siły zwolenników utworzenie
republikańskiej armii i jej przeciwnicy, dążący do uratowania kruchego pokoju.
W tym też momencie przybywa na Coruscant senator Padme Amidala mająca głosować
przeciwko utworzeniu armii...
Tak pokrótce mają się sprawy w Galaktyce, gdy rozpoczynamy lekturę komiksu
powstałego na podstawie drugiej części gwiezdnej sagi, Ataku Klonów.
Jak przystało na komiksową adaptację Atak Klonów wiernie przybliża wydarzenia,
które rozegrały się w filmie, ale także zawiera szereg scen, które zostały
pominięte podczas ostatecznego montażu filmu. Ten właśnie aspekt jest
największą ciekawostką, dla której warto zaznajomić się z tym komiksem.
Ogólnie scenariusz byłby do przyjęcia, gdyby nie bardzo duża ilość dymków
zawierających szereg wstawek narracyjnych w stylu: "W dole pośród kadzi, jeden
z Geonozjan zaatakował Padme ze strasznym skutkiem!". Odniosłem wrażenie, że
komiks skierowano do osób bądź bez wyobraźni, bądź do dzieci. Myślę, że
czytelnik spokojnie mógłby sobie poradzić bez dodatkowej narracji, opierając
się jedynie na rysunkach. Dialogi zostały już znacznie sprawniej napisane, ale
te bazują oczywiście na scenariuszu filmowym.
Jak już wspomniałem komiks zawiera szereg scen, które nie zostały ostatecznie
pokazane w filmie. Dzięki temu zabiegowi można go traktować jako ciekawe
dopełnienie historii, wespół z wydaniem AotC na DVD, gdzie także umieszczono
kilka wyciętych scen. Z drugiej strony w komiksie znajdziemy sceny, których na
próżno szukać w wydaniu DVD (rozmowa Kenobiego z archiwistką na temat Hrabiego
Dooku) i vice versa - na próżno szukać w komiksie scen z rodziną Padme.
Dodatkowe sceny są największą atrakcją tegoż komiksu.
Ciekawie prezentuje się szata graficzna, choć rysunki Jan Duursemy wydają mi
się w tej mierze nierówne. Ma ona chwile, w których radzi sobie bardzo dobrze.
Spory urok mają szczególnie rysunki, będące oryginalnym spojrzeniem Duursemy na
daną scenę, odbiegając od dominujących niestety scen, będących przerysowaniem
klatek z filmu. Szczególnie podobały mi się sceny walk z areny na Geonosis,
gdzie Duursema wyróżniła kilka postaci z rysowanej przez siebie serii Ongoing
(Quinlan Vos, Aayla Secura). Ewidentnie z szaty graficznej nie przypadł mi do
gustu sposób rysowania dwóch postaci. Mam na myśli rysunki przedstawiające
Anakina Skywalkera i Yodę. Anakin posiada skostniałą fizjonomię i ciągle wodzi
błędnym wzrokiem. Zresztą podobne spojrzenie wielokrotnie odnajdziemy i u
pozostałych postaci. Mało to fachowe i raczej niespotykane u tejże rysowniczki.
Jeśli idzie o Yodę, to mam pretensję o to, że w każdej ze scen, rysowany jest
na modłę kukiełki z Mrocznego Widma, która była daleka od wyglądu stworka z
bagien, poznanego w Imperium Kontratakuje. Komputerowy Yoda w filmowym Ataku
Klonów był zdecydowanie bliższy oryginałowi z klasycznej trylogii, a tego
Duursema ująć nie chciała.
Za to i scenarzyście i rysowniczce duże minusy należą się za jedną stronę z
walk na Geonosis, ukazującą republikańskie kanonierki walczące z bezzałogowymi
myśliwcami federacji. Kanonierki, to nie myśliwce, a scena ta została w ten
sposób rozegrana. Bynajmniej to chyba wybryk własny autorów komiksu.
Kilka słów o polskim wydaniu komiksowego Ataku Klonów. Sprawa wyjątkowa jeśli
idzie o jego premierę i cenę. Komiks ukazał się na kilka dni przed premierą
filmu, dzięki czemu mogliśmy sobie wyobrazić jak w przybliżeniu historia
prezentować się będzie na ekranie. Równie miła była cena, gdyż album składający
się z czterech oryginalnych zeszytów (148 stron!) kosztował zaledwie 9,90 PLN.
W czym tkwił haczyk? Wystarczyło otworzyć komiks, by przekonać się jak podle
został wydany. Za 9,90 otrzymywaliśmy całkiem zdatną rolkę papieru do
jednorazowego przeczytania i wykorzystania w trakcie pobytu w ustronnym
miejscu. Strona edytorska była dramatyczna, a kolory wołały o pomstę do nieba.
Trzy lata wcześniej podobne nieszczęście spotkało Mroczne Widmo, ale widać na
nic zdała się krytyka, którą Egmont miał tam, gdzie czytelnicy wydany w
oczywistym dla nas celu komiks...
Fabuła: 7/10
Grafika: 6/10
Rif
|przeczytaj inne recenzje|
Tytuł: Attack of the Clones/Atak Klonów
Scenariusz: Henry Gilroy
Rysunki: Jan Duursema
Tusz: Ray Kryssing
Kolory: Dave McCaig
Okładki: Tsuneo Sanda/Drew Struzan TPB
Wydawca: Dark Horse Comics, 2002
Wydanie: 4 zeszyty lub TPB
Wydanie PL: Egmont, 2002

This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016
|