Republic #68: Armor
24 miesiąc Wojen Klonów
Po niefortunnym zeszycie Forever Young możemy odetchnąć z ulgą, najnowszy odcinek serii Republic prezentuje świetną opowieść, wnoszącą kojący powiew świeżości.
Separatyści nie przebierają w środkach. W kierunku Naboo (co też się uparli na tę biedną planetę bez większego znaczenia strategicznego) wysłano najnowszą broń, czyli transport niszczycielskich toksyn. I dostajemy na wstępie krótką historyjkę o tym jak transport rozbił się na Honoghr, a podążający za nim w celu przechwycenia tajnych danych laboratoryjnych, rycerz Jedi Rii'Ke En, wraz z oddziałem klonów, zostają wymordowani przez wyjątkowo bitnych tubylców. Dane znajdujące się na planecie mają ogromne znaczenie dla Republiki tak propagandowe (by pokazać okrucieństwo Dooku i jego Konfederacji), jak i naukowe (znalezienie skutecznej metody walki z toksynami), dlatego też na planetę rusza kolejny oddział. Dowodzi nim generał Aayla Secura z pomocą klona imieniem Bly (nazwy nowym jednostkom klonów-dowódców zaczął nadawać Alpha, po sugestii Anakina Skywalkera w jednym z wcześniejszych zeszytów). Odziany w żółty pancerz, Bly, co zostało już potwierdzone, pojawi się w Epizodzie III.
Tak wygląda wojenne tło wydarzeń, atrakcyjne zaprezentowane, ale esencją komiksu jest spotkanie Aayli Secury ze swymi dawnym mistrzem Quinlanem Vosem, z którego zdradą młoda mistrzyni nie mogła się długo pogodzić (patrz recenzje poprzednich zeszytów). Jest to spotkanie niezwykłe. Nikt inny w całej Republice, tylko Secura potrafi jeszcze wysłuchać racji renegata. I tak początkowo bohaterowie łączą się w misji by odzyskać zaginione dane. Rozumieją się bez słów, działają instynktownie, lecz ostatecznie ich cele są diametralnie różne. Kulminacyjna scena, to majstersztyk autorów komiksu. Vos przepełniony obsesją odnalezienia lorda Sithów ujawniał już nieraz mroczną stronę swej duszy, posuwał się do największych okrucieństw. Teraz w przypływie szaleństwa staje naprzeciwko najbliższej sobie osobie. Świetnie napisane, świetnie narysowane.
Trzeci interesujący aspekt Armor, to sposób narracji, której autorem jest komandror Bly. To z jego perspektywy obserwujemy wydarzenia, w których zresztą on sam aktywnie uczestniczy. Dzięki temu zabiegowi dostrzegamy jak bardzo rozwiniętą osobowością obdarzone są klony ARC. W jego rozważaniach dostrzegamy znacznie więcej niż tylko zmysł żołnierski. Bly toczy w sobie dyskusje na temat wydarzeń, których jest świadkiem, stara się zrozumieć, czym kieruje się jego pani generał. Czy jej niezwykłe zachowanie w zaistniałem sytuacji, to zwykła słabość czy też coś więcej?
Warto jeszcze na chwilę powrócić do tła opowieści, gdyż odnaleźć w nim można wiele smaczków. John Ostrander daleko poszedł w treści, jeśli chodzi o nawiązania do expanded universe. Przede wszystkim pokazał jak doszło do skażenia Honoghr, rodzinnej planety Noghrich (kilka lat później, echem tego wydarzenia będzie pojawienie się Dartha Vadera w roli zbawcy). Ale to nie wszystko. Scenarzysta umieścił na planecie świątynie Rakatan, rasy, która przed wieloma tysiącami lat władała galaktyką (historię ich Imperium fani mogli poznać w grze Knights of the Old Republic). Śmiały zamysł, spajający świat Gwiezdnych Wojen.
Cóż można powiedzieć o kresce, skoro komiks ilustruje niesamowita Jan Duursema? Chyba tylko tyle, że strona wizualna jest bardzo dobra, a jedyny drobny zgrzyt to holograficzny mistrz Yoda, z którego postacią Duursema radzi sobie średnio. W ilustracjach na dużą uwagę zasługuje nowy design strojów szturmowców-klonów. Jest to oficjalna premiera nowych pancerzy, stylizowanych na wzór tych, które posiadali szturmowcy z czasów późniejszego Imperium. Warto im się przyjrzeć, szczególnie, że to właśnie w nich paradować będą szturmowcy-klony w Epizodzie III: Zemsta Sithów.
Rif
Fabuła: 9/10
Grafika: 9/10