strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Komiksy > Recenzje > Tales from Mos Eisley Cantina nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Tales from Mos Eisley Cantina
Trzy lata po Nowej nadziei



Gdy Expanded Universe było w powijakach i dopiero zaczynało raczkować, kantyna o nazwie "Kantyna" (copyright by Glujo) stanowiła element najbardziej kojarzący się z zagadkowością i rozległością galaktyki oraz wszelkimi jej dziwami. Wynikało to poniekąd z ciągle jeszcze słabo zagospodarowanej opowieściami przestrzeni chronologii i ogólnie nerdświata Star Wars. Drugą istotną okolicznością był szacunek geekowszczyzny i bijący żywy kult wynikły z obecności tego miejsca w klasycznym filmie Gwiezdne wojny. W końcu Obi-Wan zachwalał Luke'owi to miejsce jako okno na cały wszechświat, ale i przestrzegał młodego prowincjusza przed niebezpieczeństwami świata większego niż domowe gospodarstwo i rządzonego innymi prawami niż stały i sprawdzony rozkład dnia.

Wobec tego wszystkiego rozwijanie EU (niemałą w tym rolę odgrywał aspekt ekonomiczny - ludzie kojarzyli "Kantynę" z filmu) z naturalnych przyczyn rozwijało się na bazie odniesień do legendarnej "Kantyny". Powstał zbiór opowiadań, antologia zatytułowana Tales from the Mos Eisley Cantina. Wydany także u nas pod tytułem będącym językową kalką. Redagowana przez K.J. Andersona antologia składała się na teksty napisane przez czołowych, i tych troszkę mniej, autorów związanych z ciągle młodym (początek lat 90) nurtem beletrystyki gwiezdnowojennej. Choćby Tim Zahn. Bohaterami były postacie przewijające się przez salę "Kantyny" w trakcie wydarzeń dziejących się podczas pobytu Luke'a i Obi-Wana. Opowiadania rozwijały nieco ich wątki i przedstawiały historie tych (bardzo-) dalszoplanowych postaci.

Z kolei innym pomysłem było stworzenie przez Bruce'a Jonesa (scenariusz) i Breta Blevinsa (ilustracje) komiksowego one-shota Tales from Mos Eisley wydanego w marcu 1996. Jemu jednak znacznie bardziej pasowałby tytuł nadany antologii. Zeszyt zawierał trzy króciutkie opowiastki wszystkie spełniające schemat - wewnątrz "Kantyny" jeden facet opowiada innym o jakiś dawnych przygodach. Takie typowe barowe gawędy, jakie przy szklanicy rozpowiadają między sobą bywalcy. Ponadto wewnątrz znalazła się galeria tzw. pinupów, a więc minizbiór ilustracji przedstawiających w głównej mierze przykładowe zdarzenia, do jakich dochodzi w tego typu lokalach gastronomicznych, czyli po prostu bójki "każdy na każdego". Jeśli zaś chodzi o opowieści, to są to: Light Duty, Mostly Automatic oraz Heggs' Tale. Przy czym warto nadmienić, że pojawiały się one już wcześniej, każdorazowo osobno, w Star Wars Galaxy Magazine - numery 2-4. Legendarnym już "polskim akcentem" jest obecność Light Duty ("Lekka służba") w wydanym przez Egmont pierwszym zeszycie miesięcznika "Gwiezdne wojny - Komiks" - sierpień 1999.

Light Duty - Tę historię pewno większość z Czytelników zna z polskiego wydania. Lekkoduch Garve trafia jako "imperialny latarnik" na pewną tajemniczą planetę. Jego zadaniem jest, co może wydać się niezwykle zaskakujące, włączanie mechanizmu w nocy. Przy czym pod żadnym pozorem nie wolno mu opuścić pomieszczenia po zmroku, zresztą automatyczny zamek na to nie pozwala. Szczególnie boli to Garve'a, gdyż po zmierzchu do jego stróżówki dobijają się przepiękne zwiewnie odziane niewiasty. Co jakiś czas przylatuje statek więzienny ze skazańcami, którzy jednak w niepojęty sposób stale zagadkowo znikają. Rozwiązanie zagadki nie jest zbyt zaskakujące. Ciekawostką jest obecność znanego z filmu i antologii Shistavanena, Laka Sivraka (pan na okładce). Tu jako rekrutującego ochotników kaprala Rebelii. Obrazki zaś wyglądają jak z ubiegłej epoki, co w sumie można odnieść do każdego z tych komiksów.

Mostly Automatic - To z kolei historia o tym, kiedy zdarzy się coś najgorszego w świecie dla załogi statku kosmicznego. Podczas lotu w wyniku kolizji z asteroidą siadają nadprzestrzeń i komunikacja. Do najbliższego zamieszkanego systemu lata świetlne. Młody pilot Tem Chesko znajduje się w takiej sytuacji. Po kilku latach samotnego zadręczania się odkrywa, że na pokładzie jest ktoś jeszcze - Millie. Jego jedyną przyjaciółką w trakcie tych męczarni staje się droid o żeńskim oprogramowaniu. Z czasem oboje zbliżają się do siebie emocjonalnie. Zakończenie oczywiście ma zaskakiwać, i nawet po części mu się to udaje. Mimo że, starym zwyczajem trop do jego rozwiązania pokazany jest przy początku. Niewątpliwym plusem jest sam pomysł długoletniej tułaczki. Bardzo ciekawie odmalowana kolejne stopnie popadania Tema Cheska w obłęd. Zwłaszcza jazda na rowerku, tak kojarząca się z podobnym epizodem w wykonaniu Brada Pitta w Fight Clubie.

Hegg's Tale - Tytułowy Hegg opowiada, jak znalazł wielkie jajo i w jaki sposób uratował pewną zagubioną duszyczkę. Niektóre wątki historii przypominają trochę te z ulubionego filmu Lorda M, czyli Ostatniego dinozaura. Tu także okazuje się, że na lodowym pustkowiu istnieje tropikalna oaza zamieszkana przez różne wielkie gady. Generalnie jednak jest to najsłabsza przygoda, z i tak przeciętnych opowiastek. Hegg biega i strzela do jaj. Smok jest straszny, a słuchacz naiwny. Bywały lepsze historie.

Całościowo mówiąc - tylko dla "prawdziwie true" zaprawionych i napalonych nerdów.

Baca
[25. 07. 2008]

Tytuł: Tales from Mos Eisley Cantina
Scenariusz: Bruce Jones
Rysunki: Bret Blevins
Kolory: James Sinclair & Pamela Rambo
Okładka: brak danych
Wydanie: One-shot
Wydawca: Dark Horse Comics, marzec 1996


|przeczytaj inne recenzje|



Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016