![]() | Komiksy > Recenzje > Empire 13 | nasze bannery |
![]() ![]() ![]() |
|
Równolegle do Nowej nadziei ![]() Czym jest Honor? To dziwne pytanie. Dziś już nawet nie bardzo potrafimy powiedzieć co to znaczy. Dzieci w szkołach niby uczą się historii, a jedyne co opacznie rozumieją, o ile zapamiętają, że Honorem jest utonięcie w nurtach pewnej niemieckiej rzeki człowieka, któremu sam Bóg ten Honor powierzył. Dziś będzie o Honorze (zawsze z wielkiej litery). Mocno i dosadnie, choć bez wskazywania go z imienia i przykładu. Nie licz więc, Czytelniku, na belferskie moralizatorstwo. Wejdź w tę historię. Zamiast Honoru będą honory (dzisiejszego rozumowania).
Historia przeto jest taka. Na dni przed bitwą o czwarty księżyc pewnego gazowego giganta - w specyficznych kręgach czytelniczych zrozumiałym jest żart, gdzie gigant zostaje zastąpiony przez cyklopa - toczy się inna bitwa - na znanym z mineralnych wód Ralltiirze. Imperium dławi lokalne powstanie. A każdy ma swój honor - rebelianci, TK-622, commander Akobi. Ci pierwsi "bronią" swojej ziemi występując przed siłą większą, której winni zaprzysięganego posłuszeństwa. Ten drugi winien honoru siłom Imperium - jego silne klonie ciało, tak wytrzymałe, twarde i niezłomne, ustępuje zwykłym ludziom przymiotami intelektu oraz lojalności nie rozumowej, wysłużonej, lecz zaprogramowanej, naddanej - do tego wrócimy. Jest jeszcze ten trzeci, kto wie czy nie najważniejszy. On jako człowiek, wojskowy, syn - odpowiedzialny przed trzema instancjami. Abstrakcyjnym Człowieczeństwem, etosem oficera, wychowaniem domu rodzinnego. A jednak błądzą wszyscy? Ale fabuła nie kończy się na Ralltiirze. Rebelianci zostają pobici, wojacy Imperium triumfują, a commander wydaje rozkaz. Kto miał rację - Rebelia, Imperium, Akobi? Powinni się buntować - niezależnie od sytuacji? Powinni tłumić - niezależnie od sympatii? Powinien bombardować Ettam - niezależnie czy byli tam cywile czy nie? Tak, to była, powiecie, "Wojna". Racje każdej ze stron wydają się być tym wytłumaczone, tylko czy na pewno? Na Ralltiirze skończone - brutalna dosłowność wieloznaczności. Dalej przenoszą się na nową stację:
Wszyscy. Tak, wszyscy. Rebelia to istota wielu organizmów. Nie ważna jest osoba - liczy się idea. "Sprawa", jak zwykle mawiają o tym czymś członkowie kłamliwie zmitologizowanego La Resistance z zupełnie innej Galaktyki. A czy już mówiłem, że TK-622 uratował ongiś (nie onegdaj), podczas pobytu na Malastare, życie Akobiemu? Nie? Przeoczenie. Uratował raz jeszcze na tym samym Ralltiirze. Coś wybuchło w pobliżu. Raczej nie przypadek. No ale my już w końcu na stacji. Tzn. Gwieździe Śmierci, bo przecież, o czym - znowu - nie wspominałem, o nią głównie w tej powieści chodzi, czyż nie? Jakieś fatum chodzi za Akobim. Wpierw RA-7, "dziwne te protokolarne"; potem Probot, "wiedzieliście, że nie tylko wielcy admirałowie noszą naramienniki"? Szkoda tylko, że ten mechanik zajmujący się droidami uśmiecha się tak dziwnie. Konrad Wallenrod, a może Głupi Jasio. TK-622 i tak nie rozpozna, taki los klona. No i, na Croma, czy "Oni" naprawdę musieli już tam być?
Dochodzi do bitwy, ale wcześniej któż tam znajomy przemyka korytarzami. Finał przecież poznaliśmy - torpedy miną osłony i wpadną jak bila do łozy wentylatora.
A na koniec - odezwą się reminiscencje Kevina, Smitha - kilka, może, w najlepszym razie, parenaście tysięcy przeciw około milionowi. Przeciw, czemu nie razem? Gdzie zaczyna się statystyka, a gdzie kończy tragedia? Moralność wszak nie zna stron. Podobnie jak Honor. PostScriptum: Rysunki ładne. Barwy: michaelobayowski pomarańcz po chłód ciemnych barw industrialu. Jeremy Barlow też się spisał. Baca[19.11.2007] Tytuł: Empire #13: What Sin Loyalty? Scenariusz: Jeremy Barlow Rysunki: Patrick Blaine Kolory: Studio F Okładka: David Michael Beck Wydanie: zeszyt, 32 strony Wydawca: Dark Horse Comics, listopad 2003 ![]() Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |