strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Komiksy > Recenzje > Classic Star Wars, Vol. 3: Escape to Hoth nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Classic Star Wars, Vol. 3: Escape to Hoth
Rok-dwa po Nowej nadziei



"With the Force, anything is possible."

Vrad Dodonna wie, że Luke wie. A Luke wie, że Han i Chewie też wiedzą. Leia nic nie wie. Zaś generał Dodonna się czegoś domyśla, ale misja jest najważniejsza. Misja powstrzymania największego imperialnego krążownika "Executora" przed egzekucją uciekających z Yavina rebeliantów.

Tak oto rozpoczyna się trzeci i ostatni (choć nie ostatni) rozdział klasycznych opowieści autorstwa Archie Godwina i Ala Williamsona, zebranych i wydanych na nowo przez Dark Horse'a. Ale zanim zanurzymy się w te archaiczne (choć całkiem świeże) opowieści, zwróćmy uwagę na to, co sam Al ma do powiedzenia. A historia to przedziwna... i zaskakująca.

Będąc młodym chłopcem Al wychowywał się na opowieściach o Flashu Gordonie, stworzonych przez Alexa Raymonda w 1934 roku. Flash (serial, komiksy) urzekł go tak mocno, że gdy sam zaczął swą przygodę z plastyką, to co tworzył było bardzo, ale to bardzo, inspirowane pracami Raymonda. Potem poznał Archie'go. Rysował nawet swego ulubionego Flasha dla King Features. I nie wiedział, że pewien młody chłopak został zauroczony jego pracami i Flashem Gordonem oczywiście. Gdy ten młody chłopak z kolei postanowił zostać artystą, ale za to filmowcem, udał się do King Features z pomysłem, że wie jak na nowo nakręcić Flasha Gordona. Ale mu odmówiono... Więc ów młody artysta "zmuszony" został do napisania własnej historii fantastycznej. A gdy w końcu udało mu się nakręcić film, to poproszono Ala, aby ten narysował adaptację komiksową filmu. Ten... odmówił. Fakt, miał wtedy zobowiązania wobec własnego wydawcy. Przyszedł rok 1977 i na ekrany kin trafił film, o jak dobrze znanym nam tytule "Star Wars" w reżyserii George'a Lucasa. Tym razem Al został zauroczony dziełem swego młodszego kolegi artysty. Ale gdy został poproszony o stworzenie opowieści rysowanych do gazety... znowu odmówił. Znowu te zobowiązania... Dopiero "The Empire Strikes Back" dało mu możliwość narysowania komiksu dla George'a. Patrząc na pierwsze ujęcia z filmu, poznał jakże charakterystyczne spojrzenie na świat Alexa, a potem swoje... I znowu poproszono go o rysowanie "Gwiezdnych wojen" do gazety... I znowu odmówił, bo... akurat rysował adaptację komiksową filmu... "Flash Gordon". Tak oto krąg został zamknięty. I od tej pory nic nie stało na drodze, aby przez trzy lata i jeden miesiąc rysować w najlepsze i najlepsze opowieści komiksowe spod znaku SW tamtych czasów. Wniosek z tej opowieści płynie jeden. Bez Flasha Gordona nie byłoby "Gwiezdnych wojen", a to co zostało zapoczątkowane w 1934 roku dało efekt w 1977. Ponad czterdzieści lat... Historia jest wspaniałą częścią nauki. A skąd wziął się Flash?

"Never let your foe get the advantage."

Vrad i Luke polecieli. Ich główną bronią jest z lekka "zwietrzały" kryształ mocy, który ma im umożliwić penetrację osłon "Executora". Ale Vader, który spodziewa się ostatecznego ataku, nie jest jedynym przeciwnikiem Rebelii. Jest nią strach Vrada... Strach przed Imperium, przed Vaderem, przed "Executorem". I gotów jest poświęcić wszystko, aby... Czy Luke da radę zmienić nastawienie Vrada? Historia ta ma zaskakujące zakończenie...

"Han Solo never plays hero if he doesn't have to!"

Efekt jest taki, że za cenę jednego życia, przy pomocy oczywiście Hana, udaje się uszkodzić "Executora", dając czas na ewakuację... Lecz generał Dodonna nie ma już po co żyć i w akcie poświęcenia wysadza opuszczoną bazę, pociągając za sobą atakujące bombowce Imperium. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że Jan Dodonna przeżył... Ale to zupełnie inna historia, opowiedziane zupełnie w innym miejscu i czasie. Tymczasem flota podejmuje ogromne ryzyko wyrwania się z blokady...

"Kid, I wrote the book on galactic risk-taking."

"Race for survival"

Nie mając innego wyjścia, Vader "spuszcza ze smyczy" admirała Griffa, który dowodzi blokadą Yavina. A ten wysyła wszystkie swoje siły, aby przechwycić uciekającą flotę Rebelii. W tym akcie desperacji wspomagają flotę Lei skoordynowane ataki sił Mon Calamari, dowodzonych przez admirała Ackbara, na okręty blokujące. Jednak Griff okazuje się doskonałym dowódcą i przewiduje bezbłędnie ruchy przeciwnika. Gdyby nie Luke, komandor Luke (ostatni rozkaz Dodonny, choć później to nieco zmieniono, pewnie bo nie był to rozkaz na piśmie), który wykrył zasadzkę za cenę własnego X-winga, to nie byłoby dalszych "Gwiezdnych wojen". Ratuje go znowu Han, który w międzyczasie szukał innych dróg ucieczki. I... Jest pewna możliwość, ale wielce ryzykowna, poprzez system mało stabilnej gwiazdy. Leia decyduje się na to rozwiązanie, a Luke na pokładzie "Sokoła" ma określić, kiedy jest bezpiecznie.

"There's nothing logical about mumbo jumbo like the Force!"

Może i Han ma rację? Ale Moc dla Jedi, nawet mało wyszkolonego, to potężny sojusznik. Lecz to także informacja dla Vadera, który już wie, kim jest Luke Skywalker. Wie o tym nawet sam Imperator. A i Vader wie, że Imperator wie. I obaj poszukują syna Skywalkera. A aby złapać Jedi, potrzebna jest pułapka. A kto buduje najlepsze pułapki, jeżeli nie użytkownicy Mocy, którzy mogą przewidzieć? Lecz "Executor" jest uszkodzony, a Vader nawet nie pogania załogi i siedzi sobie spokojnie w swym "meditation pod"... Coś tu nie gra? Wszystko w rękach, jakże z siebie zadowolonego, Griffa? Spokojnie, wszystko pod kontrolą. No prawie. I wszystko kończy się dobrze. Przynajmniej dla części zainteresowanych.

"You've done wonders in so short time, general Rieekan."

"The Paradise Detour"

Nie ma to jak w domu, nowym domu, mimo, że to trochę zimny dom. Ale Hoth da chwilę wytchnienia zmęczonym rebeliantom. I znowu spotykamy znane nam z filmu postacie, znowu widzimy znane pomieszczenia i sytuacje. This is it! Ale, ale... Gdzie są Han, Chewie, Luke i droidy? Fakt, droidy od czasu do czasu pojawiają się, ale nie grają pierwszych, a nawet drugich skrzypiec. No właśnie, gdzie jest "Sokół"?

"Not just trouble... Sneaky trouble!"

Przygoda w wykrywanie aktywności gwiazdy zakończyła się usmażeniem kilku obwodów, w tym w hipernapędzie oraz komputerze nawigacyjnym. Efekt? Han się zgubił i trzeba było lądować na przepięknej, tropikalnej planecie, aby dokonać napraw.

"I don't like it. It's too nice."

Nie wiem, co Al Williamson miał na myśli, twierdząc, że Archie Goodwin jest najlepszym scenarzystą na świecie, ale czasem zdarzały mu się "wpadki", jak ta zapchajdziura. Powiecie, że nie zawsze wszystko musi być związane z historią walki Rebelii z Imperium, ale takie skoki w bok o niczym, mnie osobiście irytują. I nie ratuje tego kilka zbroi szturmowców, czy rozbity, a może zniszczony wahadłowiec, a nawet kolejny powrót Bena, Tanith Shire i znanego potwora z Yavina bo... to nie Star Wars. Uwierzcie mi na słowo. Oczywiście okazało się, że planeta jak zwykle posiada pewne niebezpieczeństwo i nie wszystko jest tym, czym się wydaje. Zaś nasi bohaterowie raz, że dają się w to wciągnąć, to dwa postępują w ogóle sprzecznie z logiką. Fakt, logika ma tu niewiele do powiedzenia, ale bez przesady... Jak widać każdy artysta, nawet najlepszy, ma gorsze dni. Zostawmy to i wracajmy na Hoth.

"A New Beginning"

Gdzie można by zacząć nowe życie, gdyby nie fakt, iż Han za sobą przywlókł "ogona", to znaczy jakiś nieznany statek. I nowa placówka Rebelii stoi przed poważnym problemem zdrady położenia. A wszystko przez Hana, który musiał ratować "Sokoła" kosztem systemów wykrywania... Leia nie jest zadowolona, oj nie.

"So hop back in your flying antique and lead the intruder away, captain...!"

I Han, wraz z Chewiem i Luke'iem, "hopa" swym antykiem próbując odwrócić uwagę... No właśnie kogo? Imperium? To może zniszczyć wrogi okręt? Nie, bo zniknięcie przykuje uwagę i rozpocznie się śledztwo. To może uciekać? Nie, bo co "Sokół" robił w systemie Hoth? No to co?

"Luke, you're not thinkin' what I think you're thinkin'?!"

Poddać się. CO?! Na taki genialny pomysł wpadł Luke. A Han dał się przekonać. I wszyscy razem lądują w ładowni pirata Raskara, starego znajomego Hana. Tak oto rozpoczyna się etap powrotu do źródeł, do początków opowieści spisanych piórem i ołówkiem Archiego i Ala. Bowiem okazuje się, że Raskar, chce sprzedać Hana Jabbie, za nową, większą nagrodę. I tu małe interludium w postaci jakże znanych nam obrazów z pałacu przepotężnego Hutta, gdzie między innym przebywa sam Boba Fett. Wróćmy jednak do zaskoczonych bohaterów Rebelii. I znowu Luke wpada na genialny plan, aby oddać Raskarowi nagrodę, którą Han dostał od Rebelii. Ale Han jej już nie ma... Tyle tylko, że Raskar o tym nie wie. Ale Raskar jest mądry. Han ukrył nagrodę i to na Hoth, bo po co by tu przylatywał? Wracamy więc na Hoth... Tyle odwracania uwagi. Fakt, Han nie poprowadził Raskara do bazy Rebelii. Fakt, wylądowali cokolwiek awaryjnie. Fakt, przysypała ich lawina. Fakt, znaleźli jaskinię, w której ponoć Han ukrył nagrodę w postaci "lumni-spice" (znowu pomysł Luke'a), najrzadszej przyprawy w galaktyce. Fakt, pilnuje jej potwór, smoczy robal. I wszystko kończy się jak zwykle "dobrze". Za "niewielką" opłatą, w dowód wdzięczności, Raskar uwalnia więźniów, lecz...

"Showdown"

Na pokładzie okrętu Raskara oczekują na wycieczkę groźni łowcy wysłani przez Bobę Fetta. Oczywiście chodzi im o Hana, ale czy na pewno? I wszyscy odlatują na Ord Mantell. Przynajmniej jedno udało się uzyska\ć. Nikt nie dowiedział się o bazie na Hoth. Ale za to wracamy do miejsca, gdzie Han natknął się na... I Skorr powraca jak Filip z konopi. Okazuje się, że udało mu się uciec z kopalni na Kessel i przyłączył się do sił Fetta, aby dokonać zemsty na Solo. Czas na ostateczną rozgrywkę! Siły Fetta? Rozpoznamy tu przynajmniej dwóch łowców. Bosska nie trzeba przedstawiać, ale ten drugi... To Zuckass, znany nam dziś jako... Dengar. To taka ciekawostka z czasów (1983 rok), gdy SW była jeszcze zagadką, a jej historia dopiero się tworzyła. Zapytajcie miłośników starych figurek. Tam też Dengar nie zawsze był Dengarem. Ale to tak na marginesie, bo nad Ord Mantell przebywa "Executor". A gdzie "Executor" tam i Vader, który właśnie dobija targu z Bobą.

"I have you at last, young Skywalker!"

I wszystko wygląda jak najgorzej dla naszych bohaterów, ale i dla zbiega z Kessel. I znowu Luke ma plan. Fakt, pomaga im także nienawiść i chęć zemsty Skorra, efektem czego jest... Cóż, wszystko kończy się "dobrze". I nasi bohaterowie mogą w końcu spokojnie... Nie, jeszcze nie.

Powoli zbliżamy się do faktów znanych z TESB. Vader rozpoczął rozsyłanie swych "imperial messanger drones", znanych dziś jako probe droidy. I na rozpoznanie jednego z takich "posłańców" wysłano C-3PO i R2-D2, lecz odebrano od nich tylko sygnał alarmowy, więc Luke i Han muszą im pomóc. Oczywiście, że to pułapka Vadera, ale dość nietypowa, a to za sprawą "cybernatic chamber" połączonej z droidem tak, że Moc mogła płynąć poprzez.... I wszystko kończy się...

Zakończyliśmy podróż poprzez otchłanie klasycznych opowieści sprzed lat. Choć nie definitywnie. Jeszcze wiele zostało do opowiedzenia, bo historii mniej (przeważnie) lub bardziej kanonicznych powstało bez liku. I nikt, ale to nikt, nie jest w stanie ogarnąć wszystkich. Tak to dziś, po trzydziestu latach wygląda bardzo, bardzo odległa galaktyka. A wtedy? Jak sami zauważyliście Han Solo, był ciągle Hanem, który sypał jak z rękawa dowcipem i "złotymi" myślami. Za to podziękujmy Archie'mu. Gdzie ten Han się dzisiaj podział? Dziadek Han? Zdziadział, sądząc po najnowszej jego figurce w Star Wars Miniatures i radosnej twórczości współczesnych autorów. Fakt, warstwa graficzna komiksu dziś nas raczej powala na kolana, ale wtedy to było Star Wars najlepszej próby i... pozostało zresztą takie do dziś. A gdyby nie Flash...

Droid
[30. 03. 2008]

Tytuł: Classic Star Wars, Vol. 3: Escape to Hoth
Scenariusz: Archie Goodwin
Rysunki: Al Williamson
Kolory: Steve Buccallato, Matt Hollingsworth, Ray Murtaugh i Tom Roberts
Okładki: Al Williamson
Wydanie: Classic Star Wars #15-20, TPB
Wydawca: Dark Horse Comics, styczeń 1996


|przeczytaj inne recenzje|



Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016