strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Komiksy > Recenzje > Jedi Academy nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Jedi Academy: Leviathan
12 lat po Yavinie



"Dysponuję własną bronią... moimi nowymi rycerzami Jedi"

Gdy komiks ten wychodził, Nowa Era Jedi dopiero była zamysłem, a Mroczne widmo w pocie czoła montowano. Wtedy też osadzenie akcji komiksu - nie mówię o książce, osiem lat po wydarzeniach z ostatniego epizodu, było ekstrawagancją na niespotykaną skalę. Teraz jednak, w XXI wieku należy popatrzeć na to przez pryzmat obecności Yuuzhan Vongów, Killików, Chissów a nawet pra, prawnucząt Luke'a.

Leviathan miał zaczynać całkowicie nową serię, jak nietrudno się domyślić, związaną z odbudowaniem przez Mistrza Skywalkera Zakonu Jedi. Potencjał miało to wtedy przeogromny, wszak do zagospodarowania było aż 13 lat. Czas między największymi powieściami stanowił fascynujące podłoże dla niezliczonej wręcz liczby pomniejszych wydarzeń, składających się na tworzenie Akademii na Yavinie. Niestety, nadzieje okazały się płonne, komiks nie przypadł czytelnikom do gustu, a co za tym idzie, cała seria została zawieszona.

Głównym problemem tego komiksu jest nie oprawa graficzna, o której później, a fabuła. Jej autora, pana Kevina J. Andersona, znamy chyba wszyscy. Stosunek fanów doń jest jednak taki, jak wzrost Romana w porównaniu z Jarkiem. Nie chodzi bynajmniej o to, że nie potrafi on pisać, brakuje mu stylu. Absolutnie. Kwestią sporną jest podejście Andersona i jego naśladowców do epickości opisywanych wydarzeń. Dlaczego wszystko, choćby banalny przypadek musi przerodzić się w intrygę na monumentalną, galaktyczną skalę?

Akcja zaczyna się więc dramatycznym sygnałem górników z eksperymentalnej placówki górniczej na Corbosie. Dokąd dociera wezwanie o pomoc? Do lokalnego przedstawicielstwa Nowej Republiki, lokalnych urzędników? Skądże, w stan najwyższej gotowości postawiona zostaje głowa rządu na Coruscant. Wiadomość od liczącej prawie osiemset osób kolonii dostaje status ważnej, istotnej dla bezpieczeństwa całej Galaktyki. Pojawiają się dywagacje o stanie floty, w końcu zapada decyzja o zwróceniu się do Mistrza Skywalkera. Kogóż obchodzą sprawy dotyczące miliardów istot, kiedy o pomoc wołają pracownicy zapomnianej przez Moc planety-kopalni?

Luke rzecz jasna nie zwleka ani chwili, jego uczniowie zaś nie zajmują się niczym poza zbijaniem bąków, wręcz czekają aż coś się wydarzy. Całkowitym przypadkiem jest też przybycie jakby znajomej, ale w rzeczywistości nowej postaci. Przechadzka po lesie na grób przyjaciela musi oczywiście zakończyć się spotkaniem z pomiotem Sithów, który wywodzi się jeszcze z eksperymentów Exara Kuna. Jakby w dżungli nie mogłoby być zwykłej małpy lub węża.

Punktem kulminacyjnym jest starcie Jedi, których stan osobowy podwaja się w trakcie misji, z wcielonym złem liczącym więcej niż siedem tysięcy lat. Wytwór Sithów, starszy i gorszy od najstraszliwszego układu, odbywa walkę z adeptami Mocy i... wynik tego starcia jest łatwy do przewidzenia. Niestety.

Komiksu bronią autorzy oprawy graficznej. Jest ona przyjemna dla oka, skoki od scen bardzo szczegółowych do takich, w których z trudem można wyróżnić cechy fizjonomii postaci nie rażą tak bardzo. Wkomponowują się w całość. Czasami tylko mnogość i jaskrawość kolorów może doprowadzić do oczopląsu. Ogółem jednak, wszystko wypada nieźle. Miły dodatek do wydania TPB stanowią umieszczone z tyłu komiksu oryginalne okładki autorstwa Raya Lago i Paula Chadwicka.

Ogólnie rzecz biorąc komiks jest przeciętny. Posiada mało, nawet jak na warunki tego uniwersum, realistyczną fabułę. Wszystko, jak w USA, musi być wielkie, wspaniałe i ważne dla całego świata. Seria o akademii mogłaby się zacząć czymś mniejszego kalibru, ale za to z przekazem. Na przykład zbiorem różnych opowieści z misji jak i dnia codziennego uczniów Skywalkera. Tak się jednak nie stało, co niechybnie było przyczyną niepowodzenia komiksu jak i nigdy nie powstałej serii. Z wielkiej chmury, przy akompaniamencie wielu grzmotów, mały deszcz. Trudno było zmoknąć...

Palpatine
[07. 11. 2007]

Fabuła: 5/10
Grafika: 7/10

Tytuł: Jedi Academy: Leviathan
Scenariusz: Kevin J. Anderson
Rysunki i kolory: Dario Carrasco Jr., Mark Heike, Bill Black, David Jacob Beckett, Ray Murtaugh, Harold Mackinnon
Okładka TPB: David Michael Beck
Wydanie: TPB, 91 stron
Wydawca: Dark Horse Comics, 1998

Preview: Jedi Academy: Leviathan

|przeczytaj inne recenzje|



Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016