Komiksy > Recenzje > Knights of the Old Republic #10 | nasze bannery |
|
|
Knights of the Old Republic #10: Flashpoint #3/3 3963 lata przed bitwą o Yavin Squint: "Witaj, Jarael. Musimy przestać spotykać się w ten sposób..." Jarael: "Nie możesz pozwolić dalej się torturować. Musimy się stąd wydostać zanim ciebie zabiją!" Squint i Jarael pozostają w rękach diabolicznego Demagola, ale od czego ma się oddanych przyjaciół. Nadciąga odsiecz - Zayne Carrick wraz z załogą "Ostateczności". Wydarzenia poprzednich dwóch zeszytów splatają się w ostateczną konfrontację na tytułowej stacji Flashpoint. Zayne oddaje się w ręce mandaloriańskiego naukowca, ale ma ze sobą asa w rękawie - mandaloriańskiego weterana Rohlana. John Ostrander w serii Legacy preferuje rozwiązania siłowe, racząc czytelników nieustannymi rąbankami, zaś John Jackson Miller pozostaje wierny sobie i tradycyjnie stawia na pomysłowość bohaterów. Subtelne podstępy, w których króluje niestrudzony Gryph nie wszystkim muszą odpowiadać, zwłaszcza, że to konwencja lekko przygodowa z przymrużeniem oka. Taka to już ta seria jest i nie ukrywam, że cały czas pozostaję jej oddanym fanem. Wydawać by się mogło, że akcja "ogłupić Mandalorian" stanowi kwintesencję wydarzeń na Flashpoint. Nic bardziej mylnego, bowiem w mej opinii, gwiazdą ostatniego zeszytu, jak i całej mini-serii "Flashpoint" pozostanie Jarael, a także napotkany przez nią Squint. Połączeni tragicznymi wydarzeniami, Arkanianka i Jedi, znajdują się na skraju wytrzymałości. Przeważa ciężki klimat, który zdaje się stanowić preludium do późniejszych wydarzeń serii. Może to tylko kolejne oczko do graczy znających duet Revan i Malak, ale czy przypadkowo Squint prosi by mówić do niego Alek? Kim jest jego mistrz? Może to tylko gra słów, a może coś więcej, ale nad wszystkim kolejny raz złowieszczo unosi się cień czerwonego kostiumu z przepowiedni... Nie miałem jeszcze okazji pochwalić rysunków Dustina Weavera, a jest się czym ekscytować. Może to tylko przesyt stylem Duursemy z Legacy, ale na dzień dzisiejszy kreska Weavera wydaje mi się najbardziej dojrzałą w seriach Star Wars. Nie są to przerysowania, nie ma miejsca na nadmierny patos, to po prostu komiksowe rzemiosło. Z ogromną dokładnością przedstawione zostały tła, a wachlarz emocji poszczególnych postaci budzi szacunek. Każdy kadr jest pełen życia, nie ma miejsca na umowność. Można jedynie żałować, że Weaver pojawiać się będzie jedynie w co drugiej opowieści, na zmianę z Brianem Chingiem. Z ciekawości zajrzałem do portfolio rysownika. Poza komiksową adaptacją King Konga znalazłem jedynie nic mi nie mówiące serie: Tenth Circle i Assasins Guild, ale próbki obu ukazują drzemiący w Weaverze potencjał. Tylko czekać aż jego nazwisko znajdzie się na okładkach wydawnictw Marvela bądź DC. Rif[21. 01. 2007] Fabuła: 7/10 Scenariusz: John Jackson Miller Rysunki: Dustin Weaver Kolory: Michael Atiyeh Okładka: Brian Ching i Michael Atiyeh Wydawca: Dark Horse Comics, październik 2006 W następnym zeszycie: Knights of the Old Republic #11 Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |