![]() | Komiksy > Recenzje > Knights of the Old Republic #28 | nasze bannery |
![]() ![]() ![]() |
|
Knights of the Old Republic #28: Vector #4 z 12 3963 lata przed bitwą o Yavin ![]() Otwierająca wydarzenia crossoveru Vector wizja Q'anilii jak żywo spełnia się na początku zeszytu czwartego. Właściwie zmienili się tylko nieco jej bohaterowie i sceneria. "Koniec wszystkiego" ma miejsce teraz czy w przyszłości? Przypomnijcie sobie tę scenę, bo znamienną wydaje się dla tej podserii Knights of the Old Republic, podobnie zresztą jak i większość wydarzeń ostatniego zeszytu, bo to one dają początek kolejnym przygodom, tak w teraźniejszości jak i w dalekiej przyszłości. Na razie jednak powróćmy do momentu, gdy Celeste Morne przystroiła się w tajemniczy talizman i przejęła kontrolę nad Rakghoulami, które okazuje się, pod jej kontrolą odzyskały umiejętności istot, którymi były wcześniej. Stają się bezwolną plagą, której nie sposób powstrzymać i tym samym ziszczają się sny o potędze, Karnessa Muura. Jego pragnieniem jest teraz opuścić niegościnną planetę i rozpocząć podbój galaktyki... Zayne Carrick wielkim wojownikiem nie jest, ale idealistyczną gadką potrafi przekonać do swych racji niemal każdego. Tak oto naiwny w swej dobroci chłopina, zjednuje sprzymierzeńców i tradycyjnie ratuje dzień, lecz czy w godzinie niebywałego zagrożenia (stosując nomenklaturę bliźniąt jednojajowych) przemówi do rozsądku Celeste, którą kierują podszepty Ciemnej Strony? Zakończenia historii nietrudno się domyśleć, zwłaszcza, jeśli śledziło się uważnie serię Dark Times, a i w poprzednim zeszycie wyjawiono właściwości artefaktu Lorda Dreypy. Do rozwiązania pozostała właściwie tylko zagadka czy bohaterka wyląduje w skrzyni z czyjąś pomocą czy z własnej woli. Odcinek nie obfitował w wielkie uniesienia i zaskakujące zwroty akcji, był w zasadzie przewidywalny, ale też zwyczajniej w świecie stanowił kolejną odsłoną serialu, który lubię. Recenzowany zeszyt był ostatnią częścią Vectora pośród gościnnych stronic KotOR-owej serii, przyszedł zatem czas na małe podsumowanie. Od razu zaznaczę od tego, że historia przypadła mi do gustu, zwłaszcza, gdy poznałem ją w całości. Mocno zakorzeniona w bieżących wydarzeniach serii, w pewien sposób nań wpływająca na przyszłość i swobodnie przeskakująca o cztery milenia do przodu. Zgodnie z założeniami autorów crossoveru, historyjki miały bronić się samodzielnie, jak i wpływać na daną serię. Czyż ktoś powie, że owe założenia nie zostały zrealizowane? Wszystko to dzięki wprowadzeniu tylko jednej postaci, Celeste Morne. Bohaterka w zasadzie nie wzbudziła we mnie większych emocji, ot waleczna, starająca się uchodzić za pewną siebie, a w zasadzie pełno w niej niezdecydowania. Typowa komiksowa walcząca białogłowa. Za to dzięki niej Zayne uzyskuje odpowiedzi na strategiczne pytania, co otwiera kolejny rozdział jego krucjaty przeciwko dawnym mistrzom. Co zaś się tyczy nieco bezbarwnej Celeste, to ta ma jeszcze szanse rozwinąć skrzydła w kolejnych zeszytach 12-sto odcinkowego tasiemca. A strona graficzna? Mamy do czynienia z komiksem, a zatem rysunki są... komiksowe. Mieszczą się w konwencji SW, są staranne, lecz postacie zostały nazbyt zdeformowane. I to chyba główny zarzut stawiany przez czytelników kresce Scotta Hepburna. Zayne to szpicbródka, a Celeste Morne rysowana jest z mocno wysuniętą do przodu żuchwą. Ok, mi to nie przeszkadza, gdyż całość prezentuje się czytelnie i spójnie, a ponadto jest bardzo dynamiczna. Gendy Tartakovsky w pierwszej chwili przeraził fanów, a jednak jego serial animowany przetrwał próbę czasu. Teraz straszy się dzieci Hepburnem i postaciami z filmu/serialu Wojny klonów. To już chyba taka prawidłowość, że rodzimi fani SW z trudem akceptują zmianę wizualnej koncepcji. Zawsze pozostaje foto-komiks i nakręcanie się na silące się na realizm filmowe Final Fantasy VII... KotOR trwa dalej, Vector trwa dalej, tyle że ich ścieżki się rozchodzą. Szału nie było, ale trudno też było wyobrazić sobie historię, która by diametralnie wstrząsnęła komiksowym EU na wszystkich jego szczeblach. Zresztą jeszcze osiem zeszytów przed nami i przyjdzie czas na podsumowania. Rif[28. 06. 2008] Fabuła: 6/10 Scenariusz: John Jackson Miller Rysunki: Scott Hepburn Tusz: Dan Parson Kolory: Michael Atiyeh Okładka: Dustin Weaver Wydawca: Dark Horse Comics, maj 2008 W następnym zeszycie: Knights of the Old Republic #29 W następnym zeszycie: Dark Times #11: Vector #5 ![]() Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |