Komiksy > Recenzje > Legacy #5 | nasze bannery |
|
|
137 lat po Yavinie Jan powróciła. I to chyba jedyna dobra wiadomość. Komiks jest nadal ascetyczny, surowy i nudny. Nawet wstawka na samy początku z Darth Kraytem w zbroi made by Yuuzhan Vong, na Korriban i ze starymi mistrzami Sithów nie pobudziła mnie do ekstazy Ledwo mnie dobudziła. I dobrze, bo dalej przysypiałem. A dalej to znowu nasz umęczony Cade, który próbuje trochę zarobić. Chociażby na Vendaxie za księżniczkę... I znowu nie wyszło, a to za sprawą dwóch Jedi, w tym jednego brata mniszki, z którą ta piękna po galaktyce etc. etc. Błe... Trochę gonitwy, trochę demolki, trochę pięknej Sithówny, ale w sumie to ciągle to samo od nowa i od nowa... Znaczy co, dno? Niekoniecznie, jakiś postęp był, głównie przez owych Jedi i to co Cade uczynił w sytuacji desperackiej, ale... I znowu zdrada, i znowu obiecanki cacanki, że już w następnym odcinku to ho, ho, ho, ho. Dno. Droid[08.01.2007] Tytuł: Legacy #5: Broken#4 Scenariusz: John Ostrander Rysunki: Jan Duursema Tusz: Dan Parsons Kolory: Brad Anderson Okładka: Adam Hughes Wydawca: Dark Horse Comics, październik 2006 Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |