strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Komiksy > Recenzje > Death Masque nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Death Masque
Tuż po Imperium kontratakuje



"And that is the end of you, Skywalker!"

W latach "młodości" bardzo, bardzo odległej galaktyki znakomita większość komiksów tego uniwersum powstawała w "fabryce" zwanej Marvel. A już w lutym 1978 roku pierwsze komiksy ruszyły na podbój Wielkiej Brytanii (premiera filmu miała miejsce w grudniu roku ubiegłego). I jak zapewne wszyscy wiedzą, nie wszystko to, co ukazało się w Anglii, to były komiksy made in USA. W europejskim wydawnictwie znalazło się miejsce dla "naszych" autorów, a i ich opowieści nie raz reprezentowały się ciekawiej niż te zza wody. "Europejskie" "Gwiezdne wojny" w końcu trafiły do Ameryki, czy to w postaci "Marvel Illustrated Books", czy serii "Devilworlds", ale nie wszystkie. A być może tylko jeden komiks... Tego nie wiem jeszcze na pewno. To taki urok pracy "historyka". W każdym razie, według [droida], w danym momencie (jak kiedyś pewna poznana przeze mnie i siląca się na język prawniczy osoba wymyśliła) tylko jedna historia UK Marvel nie ujrzała blasku jednego słońca Ameryki. I to ona jest tematem dzisiejszej opowieści...

"I think I've landed."

Mieliście taki dzień, że wszędzie było wam pod górkę? Luke'owi też to się przytrafiło niedługo po wydarzeniach poznanych w filmie "The Empire Strikes Back". Wydawałoby się, że zwykły lot patrolowy X-wingiem do mało zbadanego systemu Lapez nie może przynieść niespodzianek. Tak bywa w 99 na 100 przypadków, ale gdy po powrocie z nadprzestrzeni okazuje się, że czeka na nas flota Imperium to... I na nic zdały się umiejętności pilotażu. Nec Hercules..., kiedy Tie kupa. Postrzelany, uszkodzonym myśliwcem, Luke jakoś ląduje na Lapez 5. A tam... Dziwna to planeta. Jak z horroru, czy wspomnień z "Terminatora". Pełno czaszek, drzewa jakby z kości, pustynia, mgła, oczekujący na niego grób z nazwiskiem na płycie... I gdy poobijanemu Jedi wydawało się, że nic go nie uratuje, z pomocą przychodzą mu Han i Chewie... Nie to chyba niemożliwe? Niestety, obaj natychmiast giną od "strzałów znikąd". A w wąwozie Luke widzi rozbitego "Sokoła"... Nie, to niemożliwe. Na szczęście przybywa Leia... Lecz wybuch "granatu neutrinowego" (sic!) kończy także jej żywot, a ciało rozpada się w pył w ramionach Luke'a. Nie! To niemożliwe...! A za wszystkim stoi Vader. I tu po raz pierwszy widzimy, jak Mroczny Lord Sithów zdejmuje hełm i pokazuje Luke'owi swe oblicze... A oblicze to jest istną kwintesencją horroru. Czaszka i te gorejące oczy. Nic nie uratuje Luke'a... Uciekać! A gdzie jest Moc? Zjawia się duch Obi-Wana...

"Use the Force Luke, against yourself!"

Użyć Moc przeciwko sobie? Ale czy mistrz mógłby go oszukać? W tej całej beznadziei to ostatnia deska ratunku i... Okazuje się, że to "nie była żadna oliwka, jeno paliwo co je do grilla". Tak, oczywiście, że to Imperium. Posiadając informacje od dezertera rebeliantów (sic!) (jak widać w Europie można wymyślić coś interesującego), Imperium urządza zasadzkę na Skywalkera. I udaje im się, bo jest z nimi Altin Wuko i tajemniczy Reist. A Reist to inteligentny, telepatyczny drapieżnik z planety Drokin...

"I thought they'd all been eradicated before The Clone Wars."

Nie, nie wszyscy zostali wytępieni przed Wojnami klonów. To taki miły ukłon w stronę kanonu, zresztą jak i bioniczna ręka Luke'a, która umiejscawia nam opowieść w chronologii, bo gdyby nie to, to wolałbym ją nieco wcześniej z oczywistych powodów, byłaby "mocniejsza". Wróćmy jednak do "demona z koszmaru" (sic!). Jeden służy imperialnej machinie zagłady, bo jest kontrolowany za pomocą "ołowianego kaptura" (sic!), jak sokół do polowań... Ołów jest dobry na telepatię? Ciekawe... A skoro już mowa o polowaniu z sokołem, to znaczy z Reistem, to... To już chyba wszystko jasne. Nawet X-wing nie był tak rozbity, jak wyglądało to na początku, a jedynie potrzebny był mały układ do naprawy, który Luke wydobył...

Wspaniała to opowieść o lękach skrywanych w podświadomości, które mogą być wykorzystane przeciwko nam. Fakt, kończy się "zapowiedzianym" grobem, ale nie tego o kim wszyscy myślicie. Fakt, pojawia się tu także android, czyli jeden z pierwowzorów Guri. Bo droidy są odporne na... I niech ktoś powie, że Marvele były do niczego. Bo są... Ale nie wszystkie. Część jest do przyjęcia i dzisiaj. Fakt, "klasyczny" rysunek, momentami kuriozalny i jak nie z tej bajki, nam już nie odpowiada, ale treść... Co ciekawe, te "europejskie" Marvele wydają się lepsze od tych z USA i takie są. Wszystkie opowieści, które poznałem przyjąłem jak swoje. No z wyjątkiem, tej o "Sokole". Ale o "Sokole" to jeszcze nam Lucasiowie ponoć wyjaśnią jak krowie na granicy. Więc jeśli komuś będzie dane przeczytać "europejskie" SW, te z "Devilworlds", czy "Marvel Illustrated Books", to polecam, bo warto. A skoro mowa o "Marvel Illustrated Books", z których znamy już "The Kingdom of Ice", które było w UK jedynie dokończone, to znak, że będą jeszcze kolejne "klasyczne" komiksy do poznania. Gdzie was zapraszam już dziś.

Droid
[11. 05. 2008]

Tytuł: The Empire Strikes Back Monthly #149 - Death Masque
Scenariusz: Alan Moore
Rysunki: John Stokes
Wydawca: UK Marvel, wrzesień 1981


|przeczytaj inne recenzje|



Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016