"You'll live the rest of your lives as prey."

Trzeci odcinek "Evasive Action" Hyperspace "web-stripa". Jak pewnie się zorientowaliście, opisuję opowieści w trakcie czytania. I to, co wydawało mi się poprzednio, to znaczy, że trzecia opowieść jest najkrótsza, na szczęście nie jest prawdą. Fakt, ilość "pasków" wynosi tym razem tylko 62, ale są to dwa razy "grubsze paski", z ilością kadrów sięgającą nawet sześciu. Fakt, zabieg uważam za udany, gdyż jednorazowo można pokazać więcej, dokładniej, ciekawiej, niż na "znaczku pocztowym". Poza tym pan Thomas już okrzepł w serii i rysowanie nie sprawia mu specjalnych problemów. Kreska jego wydelikatniała, obraz zaczyna przypominać to czego oczekujemy, a nie jakąś dziwną wizję artystyczną godną muzeum, galerii, czy nawet muru, ale nie komiksu. Już teraz ostrzę sobie chwytaki na odcinek czwarty i niestety ostatni. Jednym słowem jest dobrze i to jeszcze przed poznaniem fabuły. A ta...

A ta daje nam kolejną porządną dawkę Star Wars. Ale zanim o Star Wars, to trochę o klimacie... "Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem przy świetle księżyca?" Miłośnicy "Batmana" rozpoznali z pewnością. Tak, to klimat rycerza nocy... W dodatku zamierzony przez autora. A jak rycerz, to pora wrócić do naszych padawanów ściganych przez "okrutnego" inkwizytora. W mrokach nocy, w zaułkach Imperial City, trójka zamaskowanych mścicieli walczy z niesprawiedliwością okrutnego świata. Kto nie czytał to musi uwierzyć. To czyste Gotham City i jak najbardziej pasuje do opowieści snutej przez Paula. Tym razem ze szponów bandytów gangu Nashath uratowano małżeństwo Omwati, Kodo i Aleemę Finnów, którzy po wspaniałej kolacji, nocą, postanowili wrócić do domu pieszo... Czysty "Batman". Ale to dopiero czubek góry lodowej, bo założę się, że czekacie już na samo gęste, na bardzo, bardzo odległą galaktykę, którą autor zna jak mało kto i potrafi czerpać z jej zasobów, aby snuć nowe, jeszcze ciekawsze opowieści...

Vader! Biedny Lord Sihów... Imperator zaprzągł go w budowę Nowego Porządku. A przecież... Cóż, do posprzątania po Jedi wyszkolono inkwizytorów, to oni mają ścigać i usunąć tych, których nie da się wykorzystać w nowym, lepszym świecie. A Tremayne jest z nich najlepszy. Kolejnych dwóch rycerzy nie ujrzy już światła żadnego słońca. Co więcej, przed ostatecznym zjednoczeniem się z Mocą, udzielili, niezbyt dobrowolnie, kilku wskazówek, gdzie szukać następnych. Biedny Tremayne... Imperator i Vader zaprzęgli go w ściganie Jedi. A przecież... Pozostała nie dokończona sprawa Jodda Sonta i jego przyjaciół, tajemniczej dziewczyny i seloniańskiego "koteczka". Cóż, inne obowiązki, brak danych i sprawa utknęła. Na szczęście udało przekonać się Vadera, aby załatwił kilka godzin czasu dostępu do komputerów wywiadu. To tu, w kwaterze głównej dyrektora Armanda Isarda można skorelować wiele, na pozór zupełnie nie związanych ze sobą faktów i wyznaczyć kierunki dalszych poszukiwań. Poznajemy także rezolutną dziewczynkę, córkę pana dyrektora, Ysanne. I to jest to. Niby epizod, a jednak. Tak powstają najlepsze opowieści...

Komputer wskazał małżeństwo Finnów. Nie, nie ten wywiadu, choć tamten też. Mówimy już o komputerach Ekrii w domu Drake'a, gdzie "kupuje" mięso "koteczek" Zonder. Co takiego jest szczególnego w Finnach, że zostali napadnięci przez Nashtah, którzy pracują dla... Czarnego Słońca? Tak! Tam gdzie słońce barwy noire, tam i... książę Xizor z domu Sizhran. Ale tu jest dopiero "zwykłym" przedsiębiorcą, właścicielem firmy transportowej i kandydatem na viga u bossa podziemia Perhi. A Finn... jest koordynatorem ruchu statków transportowych w rejonie Coruscant. Klocki zaczynają się po woli układać w całość... Gdy dodam, że Xizor wynajął Boushha (tu także w mniej interesującym ujęciu bez pamiętnego hełmu, coś jak "nagi" Boba Fett) do dokończenia tego, co zwykłe oprychy nie dały rady załatwić, to... To należy przepytać samego Kodo. O ile nie przeszkodzą w tym szturmowcy pod wodzą Tremayne'a, który także podąża tym tropem, choć z innych pobudek. Dodam tylko jeszcze, że w sprawę jest zamieszana pewna konkurencyjna firma transportowa, także dobrze znana fan(atyk)om SW, czyli "Tagge Company", z której właścicielem Kodo znał się już z czasów Wojen Klonów i za drobne, początkowo, dowody wdzięczności... Klasyczna, śliczna opowieść o konkurencji w półświatku Coruscant. I znowu nasi bohaterowie nie są tu najważniejsi, oni tylko prowadzą nas poprzez ukochaną bardzo, bardzo odległą... A dokąd nas zaprowadzą?

Jedno jest pewne. Xixor jest mistrzem informacji. Zna fakty o Tremaynie, których sam Antinnis nie wiedział. Nie wiedział, że ma tak na imię, ale Xizor tak i nie tylko to. Informacja to potęga. I sama w sobie jest niezłą walutą. Xizor wie dużo o naszej trójce padawanów, zaś Tremayne... No co może wiedzieć inkwizytor, czego nie wie i czego pragnie ambitny, młody, rozsiewający feromony wilk, czy też może smok podziemia...? Tak. Vader!

Kolejna opowieść Paula Ensa i coraz lepiej rysującego Thomasa Hodgesa, której nie ma się dosyć i chciałoby się więcej i znowu, i znów. Szkoda, ze został nam już tylko finał. Ale z drugiej strony dobrze, że Paul poszedł końcu na swoje do "Red 5 Comics" i nie tylko. Świat w ciągłym ruchu jest, jak i bardzo, bardzo odległa galaktyka. I żeby tak było jak najdłużej.