Wszystko zgodnie z planem... Ryder i Ian przejęli historię droidów i stworzyli opowieść o niebo lepszą od całej poprzedniej zbieraniny. To prawdziwa cztero-zeszytowa historia z sensacją, przygodą, zagadką. Powiem jedno, warto przeczytać mimo... Mimo, że jednak można domyślić się końca w połowie, a może i wcześniej. A może nie można?

Jest to opowieść bazująca na motywach tego, co już dane nam było poznać. W tym przypadku chodzi o zakończenie przygód na Kalarbie oraz o wydarzenia z odcinka o piratach z Indobok. Wtedy to był epizod... Kucharze, Hutt, zatrute jedzenie... Całkiem dobry punkt wyjścia do kolejnych przygód. Ale do tego to trzeba mieć pomysły, czego w poprzedniej serii brakło. Z drugiej strony sposób realizacji "Rebelii" jest na poważniejszym poziomie, a więc i odbiór jest zasadniczo inny. Poza tym rysunek Iana mimo, że sformalizowany, także należy do tych ciekawszych. A poza tym artyści znaleźli także miejsce na rozwinięcie planu drugiego. Fakt, w niewielkim stopniu, ale zawsze. Signum temporis? Kto wie, jak bardzo ów komiks różniłby się, gdyby rysowany był dzisiaj? Pewnie niewiele.

Opuściliśmy nasze droidy, gdy w służbie sprawiedliwości podążyły za bandytą Olagiem Greckiem. Oczywiście nie same. Ich szeryfem był droid ochroniarz ZED. Droidy trafiły na... Nar Shadda. Tu po niesamowitej walce powietrznej udało się im zmusić statek Olaga do... kraksy w wieży niejakiego Movo Brattakina... uśmiercając go przy okazji. Wszystko w służbie sprawiedliwości. Po kolejnych perypetiach udało się im ująć Olaga, lecz... ZED został zastrzelony, a C-3PO stracił nogę, odstrzeloną przez panią oficer ochrony, a dawniej przyboczną Olaga, Jace Forno. I nasi znajomi, ci co przeżyli, trafili do kryminału.

Tak oto przeszliśmy od Kalarby do Rebelii. Ale gdzie ta Rebelia? Rebelia objawiła się w postaci asystenta Movo, czyli droida B-9D7. A teraz uwaga! Ów droid uratował R2-D2 i C-3PO, a także przyniósł części zamienne, ową srebrną nogę C-3PO... Jednak to nie tak się skończyło, jakby się wydawało.

I zamiast wracać na Kalarbę... Tu właśnie zaczyna się główna opowieść. Podsłuchana wiadomość o kasowaniu pamięci droidów z barki udającej się na Kalarbę wywołała dwie reakcję... ucieczkę R2 i... dziwne zachowanie C-3PO. Czego nie było dalej? C-3PO przywódcą rebelii droidów! R2 pomocnikiem... no właśnie kogo? Zmiana kursu na księżyc Hutta Boonda, znajomego z poprzednich historii. Atak na fabrykę produkującą droidy, aby ratować świat. I co? Happy end?

I dlatego uważam ów komiks za lepszy niż przeciętny. "Już był w ogródku, już witał się z gąską", a tu artyści sprawili nam psikusa i wszystko wywrócili do góry nogami. Fakt, można się było tego domyślić, a przynajmniej kierunku. Ale sposób należy do autorów. Zresztą zgodnie z planem...

To udany komiks zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że pochodzi z lat dziewięćdziesiątych. Jest tu wszystko to, czego oczekujemy od takich historii dzisiaj. Fakt, rysunek jest lekko anachroniczny, ale to niezbyt przeszkadza. Jedyne o co można mieć pretensje to o to, że... C-3PO nie zachował srebrnej nogi. A mogło być tak pięknie...