strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Komiksy > Recenzje > Star Wars 3D nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Star Wars 3D
Rok, dwa po Nowej nadziei


    


"A Jedi never surrenders!"

Z okazji dziesięciolecia "Gwiezdnych wojen", niewielkie wydawnictwo Blackthorne Publishing postanowiło wydać coś właśnie z tego uniwersum. I nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że firma zajmowała się dość specyficznymi wydawnictwami. Na pewno widzieliście okulary z jednym szkiełkiem czerwonym a drugim zielonym, czy też niebieskim. Tak, teraz już wiecie. Chodzi o obrazy pseudo trójwymiarowe, skonstruowane w taki sposób, że po założeniu owych kolorowych filtrów na oczy, każde oko widzi co innego, a resztę pozostawia się mózgowi. Mózg sobie poradzi. To tak jak z nurkami, którym założono okulary odwracające obraz do góry nogami. Po jakimś czasie mózg się przyzwyczai... I ponownie musiał się będzie przyzwyczajać po zdjęciu owych okularów. Ale to tak na marginesie. Można tak oszukać wzrok, że nagle z płaskich stron komiksu wyłaniają się przestrzenne bryły, postacie, plan nabiera głębi i zaczyna żyć swoim własnym, "dodatkowym" życiem. Blackthorne Publishing wydawała różne serie z różnych, bardzo dobrze znanych światów, jak "Tranformers", czy "G.I. Joe" dla przykładu. Dziesiąte urodziny dzieła Geroge'a Lucasa stały się powodem wydania komiksów trójwymiarowych z logiem SW. Komiksów? A tak, bo powstały trzy. I to jedyny taki wypadek w całym SW. Fakt, rozpoczęto pracę nad następnymi dwoma numerami, ale one nigdy nie ujrzały światła jednego Słońca. Cóż, rynek... A miało być coś o bothańskich szpiegach...

Star Wars 3D #1 - Len Wein i Glen Johnson - grudzień 1987 r.

"We can't outrun 'em, Kid!"

Tak po prostu, bez tytułu. Luke postanowił zamknąć sprawę farmy po wujach, do której miał prawo własności, a ponieważ nie zamierzał już tam wracać i zostać rolnikiem, więc namówił Hana, aby ten go podrzucił na Tatooine. Oczywiście w załodze "Sokoła" nie mogło zabraknąć Chewiego ani... Threepio. A Leia i Artoo? Tej pary nie mogło zabraknąć na Yavinie, gdzie właśnie baza szykuje się do ewakuacji. I w ten sposób mamy z głowy chronologię, lecz...

Pora przybliżyć stronę techniczną naszych opowieści. O ile do rysunku nie można mieć zastrzeżeń i wcale nie chodzi mi o specyfikę i brak kolorów, oprócz filtrowanych, gdyż autorzy obrazu wszystkich trzech opowieści (właściwie to mogę się wypowiadać o dwóch, ale o tym to jeszcze będzie) stanęli na wysokości zadania i nic nie przeszkadza w odbiorze trójwymiarowego świata. Co najwyżej pewne niedokładności drukarskie tu i ówdzie, których moje CPU ani procesor graficzny nie dały rady skompensować, ale to margines. Bywały chwile, że zapominałem, iż patrzę na świat poprzez filtry mimo "czarno-białego" rysunku. This is it! Natomiast fabuła... Cóż, to nie jest szczyt marzeń fana, ani nawet fanatyka SW. Ale sami zobaczcie.

"Y'know, Kenobi was right. The man who follows the fool is definitely more foolish."

Farma zburzona i spalona, a w ręku akt notarialny (sic!). I co robić? Podążyć za Mocą "af korz maj horz" do Mos Eisley mimo, że wszyscy ich znają z listów gończych, ale od czego są kaptury, a jak Mos Eisley to kantyna, ta kantyna. Czemu? Bo tak każe Moc Luke'owi, a reszta towarzystwa podąża za nim ślepo. Cóż... Luke znajdzie swoje rozwiązanie, a farma nowego, niespodziewanego właściciela, ale to w tym komiksie nie jest akurat najlepsze. Walki w kosmosie, burda w knajpie, cwani Jawowie, mimo sprytnego hano-solowego kamuflażu "Sokoła" (camouflage webbing)... This is it! A farma? Furda!

Star Wars 3D #2 - Havoc on Hoth - Len Wein i Patrick Zircher - lato 1988 r. (dwadzieścia lat temu)

"Next time, Threepio, make sure we listen to you."

To akurat najbardziej niekanoniczna opowieść z serii trzech, bo przedstawia alternatywną wersję, jak to osadzeniem bazy na Hoth było. A właściwie to dlaczego ta wersja miała by być gorsza? Inne też są nie do końca logiczne, więc... To tak jak z historią, warta tyle ile nam za nią płacą, reszta się nie liczy.

A zaczęło się w miejscu, gdzie skończył się odcinek pierwszy. Nasi bohaterowie wracają na Yavin po bijatyce w Mos Eisley o farmę i nie tylko. Jak wiemy z innych źródeł, po zniszczeniu "Gwiazdy Śmierci", nie od razu Imperium było w stanie wykurzyć Rebelię z Yavina. Najpierw było oblężenie, a dopiero potem... W tej wersji "historii" nasi bohaterowie po podróży drogą cokolwiek szlakami mało uczęszczanymi, wiadomo dla zmyły, po wyjściu z nadprzestrzeni nadziewają się na forpoczty Imperium pod wodzą samego Lorda Vadera. A Yavin milczy... Bo nikogo już tam nie ma i wracamy do Rebelii w "rendezvous point". A tu Han przypomina sobie taką jedną, zimną planetę...

"Hoth is cold my friends, colder than a certain princess's heart!"

I tak właśnie wygląda nowa wersja zasiedlenia Hoth. Jeszcze tylko drobne perypetie z piratami i proszę, baza jak malowanie, farbą "Śnieżką", oby nie ekologiczną.

"I'll show you how we do it back on Tatooine!"

I wreszcie Luke mógł wykazać się umiejętnościami kowbojskimi łapiąc na lasso lokalne rumaki, tautauny, które pachną nie bardzo...

"This thing stinks like Jabba the Hutt armpit!"

Star Wars 3D #3 - The Dark Side of Dantooine - John Stephenson i Cesar MacSombol - 1988 r.

- przed Imperium kontratakuje

No i pora na streszczenie streszczenia, gdyż tego numeru nie posiadam, więc niewiele mogę o nim powiedzieć. Leia postanowiła odświeżyć stare kontakty z Dantooine i załatwić trochę zapasów dla nowej bazy na Hoth. W podróż zabrała Luke'a i R2-D2. I to właśnie Luke po zatargu z lokalnymi rzezimieszkami odkrywa grupę istot wrażliwych na Moc, rasy Fairfolk. To chyba pierwsze spotkanie Luke z kimś, z kim mógłby kontynuować nauki rozpoczęte u Obi-Wana. Nic więc dziwnego, że rzuca się na tę sposobność jak wygłodzony szczupak na haczyk. Na haczyk bo Luke nie wie, że Fairfolk pracują dla Vadera i wyszukują istoty wrażliwe na Moc. To pod ich kierownictwem Luke po raz pierwszy zbacza w kierunku Ciemnej Strony Mocy, pojedynkuje się z Vaderem (przed TESB, a de facto już po, ale w ten sam sposób, ech ta historia) i na szczęście przybywają Leia i R2-D2 zanim...

Więcej opowieści 3-D nie powstało, ani w Blackthorn Publishing, ani w żadnym innym wydawnictwie, więc pod względem technicznym to bardzo ciekawe komiksy. Niestety fabuła... Raz, że mało odkrywcza, dwa, że mało kanoniczna, bo jednak inne wersje historii bardzo, bardzo odległej galaktyki przyjmuje się jako te prawdziwe. Tak wiec trójwymiarowe SW traktujmy li tylko jako ciekawostkę.

Droid
[20. 06. 2008]

PS. by Rif - o dziwo efekt trójwymiarowości uzyskuje się również oglądając na ekranie monitora przez wspomniane okularki dobrze zeskanowane strony. Co prawda po kilku minutach staje się to mało przyjemnym doświadczeniem, ale co by nie mówić efekt zostaje zachowany.

Tytuł: Star Wars 3D
Scenariusz: Len Wein, John Stephenson
Rysunki: Glen Johnson, Patrick Zircher, Cesar MacSombol
Efekty 3D: Paul Tallerday
Okładka: Glen Johnson
Wydanie: trzy zeszyty
Wydawca: Blackthorne Publishing, 1987-88


|przeczytaj inne recenzje|



Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016