Komiksy > Recenzje > The Sith War | nasze bannery |
|
|
3996 lat przed Yavinem "Byłeś zajęty Exarze Kunie -- budowaniem... planowaniem... i niszczeniem..." Zamierzchłe czasy, tysiące lat przed wydarzeniami znanymi nam z sagi. Żywoty dawnych Jedi i ich zmagania z równie starymi Sithami. Ponad dziesięć lat temu taka zapowiedź przyciągała tłumy. Wszak w międzyczasie pojawiło się sporo komiksów, acz wszystkie związane były bezpośrednio z okresem imperialnym. Nagłe pojawienie się całej serii osadzonej prawie cztery tysiące lat przed zniszczeniem pierwszej Gwiazdy Śmierci były powiewem świeżego powietrza. Dekadę później, kiedy komiksy nie tylko ukazują przeszłość uniwersum, ale także przenoszą nas w przyszłość, możemy mówić o smrodliwym odorku tej serii. Należy się im jednak kilka zdań, jak każdemu łamiącemu konwenanse, elementowi pionierskiemu. Mianem przeciętnego fana zmuszony jestem niestety określić osobę, która rozpoczęła przygodę z Gwiezdnymi wojnami wraz z premierą Mrocznego widma, lub nawet Ataku klonów. Pokolenie adorowane przez Lucasa stworzeniami pokroju Jar Jara, wychowało się, jeśli można tak określić interakcję z rozrywką wirtualną, na grach z serii Jedi Knight (tych wznowionych) i Knights of the Old Republic. Wiele motywów, które wydały się rewolucyjne, mają w rzeczywistości "antyczny" wręcz rodowód. Po raz pierwszy spotykamy się tu więc z prawdziwymi, a nie "farbowanymi", Mandalorianami. Okazuje się, że znamy nam z KotoRa czy bitewniaka wizerunek przywódcy najstraszliwszych wojowników Galaktyki wyskoczył, niczym Pallas Atena, z głowy Kevina J. Andersona. Wraz z Mandalorem pojawiają się także siejące spustoszenie, maszyny bojowe Basilisk a także równiny Dantooine, Onderon, rasa Cathar czy w końcu miecz świetlny o podwójnym ostrzu. Jak na K.J. Andersona przystało, mamy tu zbyt niespodziewane zwroty akcji. Wszystko dzieje się rzekomo przypadkiem, ale zbiega w czasie z innymi ważnymi wydarzeniami. Jakim cudem jeden z najstarszych i najpotężniejszych mistrzów Jedi, otaczający się na co dzień artefaktami o wielkiej sile, wykrywa zagrożenie dopiero parę sekund przed śmiercią? Wiek wszak, czego najlepszym przykładem jest Yoda, nie stanowi przeszkody w kontakcie z Mocą. Dlaczego nikt nie jest w stanie odróżnić dobra od zła, do momentu, w którym jest już za późno na podjęcie działań? Jak można obronić planetę przed armadą, używając jedynie blasterów? Czy Moc nie powinna być, mimo wszystko, mniej potężną, a raczej, efektowną bronią? I dlaczego pogrom, swoisty holokaust podobny do tego, będącego dziełem Palpatine'a, w ostateczności wydaje się nigdy nie mieć miejsca? Przedmiotem kontrowersji mogą być także rozwiązania budujące klimat tamtego okresu. Widzimy Coruscant, będącą już planetą-metropolią, jednakże ze zgoła odmienną architekturą. Budynek Senatu, jak i inne znane nam powszechnie obiekty, wyglądają zupełnie inaczej. Uzbrojenie, floty, myśliwce - wszystko prezentuje się inaczej. Autorom należą się oklaski za zbudowanie nowego wyglądu całej Galaktyki. Jego jakość może podlegać dyskusji - od razu przypaść do gustu lub też nieco zniesmaczyć - ale nie da się zaprzeczyć ogromowi pracy włożonej przez twórców.. Wszystkie zeszyty wchodzące w skład zbioru pochodzą z serii Tales of the Jedi i tworzą podserię Sith War. Podobnie jak w przypadku innych wydań tego typu, oprawa graficzna jest dziełem jednego, ulegającego czasem drobnym zmianom układu. Traf chciał, że po raz kolejny przyszło mi oceniać akurat rysunki Dario Carrasco Jr. Początkowo byłem co najmniej zgorszony, nie mogąc właściwie odróżnić Exara Kuna od cyganki wróżącej z kart. Jaskrawe kolory raziły. Wszystko szło jednak ku lepszemu z każdym komiksem, osiągając pod koniec dobrą jakość. Barwy stały się bardziej stonowane, pojawiło się więcej szczegółów. Całość jest po prostu niezła - daleko jej do wybitności ale i beznadziei. Seria niewątpliwie posiada ogromny, acz w dużej mierze niewykorzystany potencjał. Przeczytawszy wiele komiksów, książek, poznawszy w końcu i gry, ośmielam się stwierdzić, iż znaczna część fabuły, która ma dla mnie większe od rysunków znaczenie, jest zdecydowanie naciągana. Znakomita większość bohaterów działa zupełnie jakby nie posiadała mózgu czy elementarnej zdolności obserwacji i konotowania faktów. Niczym zwierzęta idą na pewną rzeź, wpatrują się we wszelkiej maści kaznodziejów czy też zdecydowanie za późno dochodzą do oczywistych wniosków. Z drugiej strony trzeba oddać twórcom szacunek za stworzenie tak niebywale różnej rzeczywistości od tej, znanej z filmów. Całość jest więc niesamowicie efektowna, wielka i kolorowa. Szkoda tylko, że stanowczo za szybka. Ogrom wydarzeń przytłacza, zmniejszając znaczenie psychiki i wielowarstwowości bohaterów oraz rozbudowanego świata. Komiks zdecydowanie nie jest przeciętny, aczkolwiek nie spełnił pokładanych w nim przeze mnie nadziei. Tym niemniej to obowiązkowa pozycja, uzupełniająca historię uniwersum. Palpatine[29. 11. 2007] Fabuła: 7/10 Scenariusz: Kevin J. Anderson Rysunki i kolory: Carlos : Dario Carrasco Jr., Mark Heike, Bill Black, David Jacob Beckett, Pamela Rambo, Jordi Ensign, Rachelle Menashe Okładka: Mathieu Lauffray, Hugh Fleming (zeszyty) Wydanie: TPB, 150 stron Wydawca: Dark Horse Comics, 1996 Preview: The Sith War Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd. Website content (C) ICO Squad, 2001-2016 |