strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Opinie Droida - Star Wars Insider #86 nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


Opinie Droida by Lorienjo

powiększ
I znowu rozpatrujemy koniec pewnej epoki (albo rozpaczamy). Saga jest już kompletna. Tak, to było w zeszłym roku. Stoimy u progu nowej ery dla Nowego Zakonu Fanów SW. Czy jest tam miejsce dla mnie? Sądząc po zawartości "wstępniaka", Comlinka i Skywalking to chyba nie. Fakt, pozostaje jeszcze całkiem nowa nadzieja (lub odkurzona po raz kolejny), że jednak seriale, że książki, że gry, że przydasie i durnostoje, że Maker chce jeszcze zarobić, a i "kowakiańska małpojaszczurka" Rick McCallum pieje z zachwytu co dnia nad świetlaną przyszłością bardzo, bardzo odległej galaktyki i nieomylności wszechpotężnego Makera. Więc czemu się martwię?



Jedi's Library. "SW The Last of the Jedi: Death on Naboo" już w drodze (i to dosłownie). To już trzydziesta szósta książka autorstwa Jude Watson z naszego uniwersum. Fakt, były to prace dla Scholastica, a więc teoretycznie dla młodszego czytelnika i niezbyt lubiane przez fanów. Obecna seria przygód Jedi jest kolejną traktującą o relacjach pomiędzy mistrzami, a ich padawanami, ale zarazem jest testamentem dla "starych" rycerzy. Ponieważ Lucasie (licencjodawca) zezwoliły tylko na bardzo krótkie opuszczenie Tatooine przez Obi-Wana (pierwsze dwie książki), więc na scenę musiał powrócić były bohater serii Jedi Quest, były padawan Ferus Olin. Na jego barkach spoczęła misja ratowania resztek świetnego dawniej zakonu. Jak mu wychodzi? A różnie. W czwartej z dziesięciu książek trafimy na Naboo, gdzie spotkamy babcię Padmé i rozprawimy się z pewnymi bardzo niebezpiecznymi niedokończonymi sprawami tyczącymi się dobrze znanych nam narodzin, ale i pewnego pochówku. Także oprócz inkwizytorów większą rolę dostaną i Palpatine, zainteresowany Ferusem, jak i Darth Vader o skłonnościach wręcz przeciwnych. Cóż... Trzeba jeszcze trochę poczekać. Natomiast piąta książka już w sierpniu.



Drawn by the Horse. Tag i Bink powracają. "SW The Return of Tag & Bink" to na nowo opracowana opowieść ze SW Tales #12 (wiedziałem, że gdzieś to było), z której dowiemy się jak to było z Bobą Fettem, Bothanami i gwardzistami Imperatora. Natomiast "SW Tag & Bink Episode I - Revenge of the Clone Menance" wyjaśni skąd się wzięli nasi przesympatyczni bohaterowie, których pech, czy też absolutne szczęście nie opuszcza, jak się spotkali, co się stało z pewnymi zaginionymi plikami z biblioteki Jedi i jak to było z Rozkazem 66. A to z pewnością nie wszystko, gdyż Kevin Rubio zaczynał od "TROOPS", a więc... Można spodziewać się wszystkiego najlepszego. Plansze wykonał Lucas Maragon, a z artykułu możecie się dowiedzieć jak to z Tagiem i Binkiem było od początku i co wspólnego mają z dwoma szturmowcami rozmawiającymi o "nowym T-16". Niestety, nie wszystkie pomysły Kevina mogły ujrzeć światło dzienne. Nie obejrzymy niestety takiego hitu jak "Jar Jar vs. Predator" z powodów licencyjnych. Szkoda... Na osłodę mamy zachętę do kupowania "flipbooków" po 25 centów, czyli jak podejrzewam coś takiego jak "Dark Horse Extra", gdzie na olbrzymiej rozkładanej planszy zawierającej 12 stron komiksu po każdej stronie, przedstawia się materiały wstępne, czy też nie zrealizowane koncepcje, jak np. "Crimson Empire #3". Teraz można kupić "wstęp" do KOTORa i Rebellion. A potem w maju za kolejne 25 centów otrzymamy Legacy #0, która raczej "flipem" nie będzie, a powrotem do tradycji "zerowych" numerów, jak np. było to ze starymi opowieściami o Jedi.



Technical Readout. W biurze Kanclerza pod rotundą Senatu nic ciekawego nie ma. Mało pewnie kto zauważył, że było ono li tylko areną do popisu dla animatorów, którzy swą sztukę musieli przenieść do trzeciego wymiaru. Ot tyle w wykopaliskach...



powiększ The Mandalorians: People and Culture. Zacznę od zdrady. Artykuł napisała moja "miłość" Karen Traviss, ale jest to tak nudna praca, że przysnąć nad nią nie jest problemem. Jak najnudniejsze opracowanie historyczne (historycy wiedzą w czym rzecz). To co napisał Abel Pena o armii Republiki było jak pierwszy wiosenny dzień w porównaniu z głęboką zimą i zawiejami za kręgiem polarnym wymęczonego materiału Karen. Fakt, powieści to ona pisać umie (właściwie to czytałem dopiero jedną i dwa opowiadania), ale nie opracowania takie jak to (właściwie przeczytałem tylko to jedno, ale na więcej nie mam ochoty).

"In five millennia, the Mandalorians fought with and against a thousand armies on a thousand worlds." A zaczęło się tak pięknie. Tak, "samego gęstego" materiału znajdziecie tu sporo. Dowiedzie się wszystkiego co zawsze chcieliście wiedzieć o życiu zamaskowanych najemników. Od języka przez historię, po uzbrojenie i wytwory rzemiosła nawet. To artykuł dla każdego fana, a nawet fanatyka, gdyż tylko fanatyzm pozwala na jego ukończenie w rozsądnym czasie. Niech lepiej Karen pisze powieści. A Abel jeszcze dziś wystąpi.



A New Order. Kolejny nudnawy artykuł, choć o dość ciekawej treści. Sprzeczność? Niekoniecznie, jeżeli powiem wam, że mówi on o tym, jak Nowa Trylogia "zepsuła" spojrzenie na tę Klasyczną. Poprzez porównanie scen z obu części sagi widzimy jak zmienia się odbiór widza pewnych rzeczy, które kiedyś były tajemnicą, a dziś są nią li tylko dla bohaterów na ekranie, a przez to... To tak jak z tą bombą Hitchcoka pod stolikiem przy którym siedzą ludzie. Albo nic o niej nie wiemy i wybuch nas zaskakuje wraz z bohaterami, albo wiemy i czekamy kiedy wybuchnie przeżywając rozmowę osób nieświadomych grożącego im niebezpieczeństwa. Raz mamy niespodziankę, a raz suspens. A gdzie leży złoty środek? Kto wie? Tylko mistrzowie potrafią nim żonglować tak, że widz wychodzi z seansu z otwartymi ustami. Czy Makerowi się udało? Czy oglądać najpierw EIV-EVI, a potem EI-EIII, czy chronologicznie? Nie ma dobrej odpowiedzi, a każda wersja ma swe zalety jak i wady, jak zwykle zresztą. Na pewno jednak każdy fan sam już dawno odnalazł swą własną odpowiedź.



Yoda's Right Arm. Nie, to nie będzie o utraconej kończynie największego małego rycerza SW. Artykuł dotyczy Jamiego Whelessa i jego drogi do animowania zielonego Mistrza Jedi. To bardzo utalentowany człowiek. Okładka Insidera to jego dzieło. A zaczęło się wszystko (w ILMie) od nowych ujęć Sebulby do wydania DVD, potem był Dexter Jettster i w końcu Yoda w EII, i całkiem "nowy" w EIII. Tak, to nie ten sam Yoda co w "Ataku klonów". Decyzja nie była łatwa, gdyż EIII wymagał od małego aktora dużo większych wyzwań, a więc lalka, czy animacja? Wygrała animacja, gdy na próbę "przerobiono" Yodę z EI, ale... Za wzorzec (tak jak w przypadku wzorców SI) posłużył Yoda z ESB. On zawsze będzie wzorcem i nigdy, ale to nigdy nie zostanie zastąpiony animacją... Przynajmniej takie jest oficjalne stanowisko dzisiaj. Nie zapominajmy jednak, że Maker ma jeszcze różne pomysły.



Ask the Master. Dziś tylko kilka prostych odpowiedzi na jakże dziwne pytania krążące po sieci. Generał zGrywus nie ma repulsora w "kuprze" i nie może latać. Ma małe repulsory w kończynach, aby je odciążyć, stąd pewnie to "mylne" wrażenie. Palpatine nie ma na imię Dantius, a Dooku Jard. Nien Nunba nie ma w EIII, na schodach opery jest inny Sullustanin. Lorth Needa występuje tylko w powieści i nie nakręcono z nim żadnej sceny do filmu. Vader wiedział kto trenuje Luka, bo "ostatni Jedi" i "Spotkanie na Mimban" (może jednak warto to przeczytać?).



Unknown Soldier: The Story of General Grievous. Czyli Abel Pena w swym najlepszym wykonaniu. "Once upon a time, General Grievous, the cybernetic killing machine and supreme commander of the droid armies of the Confederacy of Independent Systems, did not exist." A żył sobie na planecie Kalee Qymaen jai Sheelal. I nie był człowiekiem, a jaszczurem. Nie urodził się też, czy tez może wykluł, na spokojnej, zasobnej planecie. Narodził się w samym środku Wojny z Hukami. A właściwie z Yam'rii, czyli owadami z planety Huk, którzy postanowili podbić i wykorzystać jedyny możliwy towar na handel z Kalee jakim byli niewolnicy. Nic więc dziwnego, że wojna mogła zakończyć się tylko eksterminacją jednej ze stron. Ale wcale tak się nie zakończyła... Od małego Qymaen uczył się rzemiosła wojennego i opanował mistrzowsko w wieku ośmiu lat "Czerka Outland rifle", z którego w tak młodym wieku ubił swego "czterdziestego pierwszego". Nic więc dziwnego, że w wieku 22 lat stał się wręcz półbogiem dla swego ludu. Miał też przyjaciółkę, Ronderu lij Kumar, mistrzynię mieczy Lig. Razem byli niezwyciężeni, jak prawdziwi bogowie. Niestety, nie zawsze walczyli razem... Ronderu zginęła, a jej ciała nie udało się odbić. Qymamaen próbował zapomnieć, prosił bogów, wziął sobie dziesięć żon i spłodził trzydziestu potomków, ale zapomnieć nie mógł. Przybrał miano Grievous... To dopiero początek, najciekawsze w artykule. O zwycięstwach, o "zdradzie" Republiki i Jedi, o... Później po latach ci Jedi zginęli z ręki generała, jak i ponad setka innych, a część nawet zanim został cyborgiem, na planecie Tovarski, tam gdzie Jedi i Republika wbili nóż w plecy niewinnych istot, które chciały tylko żyć. To bardzo smutna opowieść o uciskanym ludzie, o nieszczęśliwej istocie, o cierpieniu, zdradzie i braku ukojenia. A przecież to nie opowieść, a tylko opracowanie historyczne. Tak, ale to Abel...



Scouting the Galaxy. Chyba to jednak koniec? A może nie?



Anchorhead Arcade. "SW Galaxies: Trials of Obi-Wan". Nie grywam, nie byłem, mogę się pomylić. Co nowego można stworzyć dla dzieła sprzed dwóch lat? A nowy interfejs, lepszy ponoć system walki, podobny bardziej do KOTORa i Battlefrontu, mniej profesji, ale za to są klasy, można od razu być Jedi. I chyba najbardziej wyczekiwana poprawka, koniec z lękiem przed śmiercią, nie będzie za to "kary" w postaci minusów i utraty sprzętu. Idź i daj się zabić za... Za coś.



Posters of Episode VI: Return of the Jedi. Powrócił Drew Struzan wraz z plakatem promującym film... "Revenge of the Jedi". Tak, to ten czerwony z Vaderem i pojedynkiem Jedi o zamienionych mieczach (bo materiały były czarno-białe). Potem jednak okazało się, że ma być "Return of the Jedi" i powstał plakat z tajemniczą postacią w kapturze. Ale i ten motyw nie dotrwał plakatu "A", którym stał się symbol, lightsaber, którego dzierżą dłonie... Makera, gdyż nikt nie potrafił sobie wyobrazić co autor ma na myśli, a więc musiał pokazać. Plakat "B" był już klasyczny, z całą masą postaci, ale i japoński, bo autorem był Kazuhiko Sano. Niestety, droidów tam zabrakło. Zresztą w EIII też. Jak można było o nich zapomnieć? Ale "najciekawsze" jest na końcu. Musisz sobie kupić "The Star Wars Poster Book"! Bez tej książki nie będziesz wiedział, czy kupiłeś oryginał, czy tylko podróbkę, których na rynku podobno jest cała masa. Chcesz oryginały, musisz mieć książkę. Idź i kup jeszcze dzisiaj za jedyne...



Jabba's Collection. Prawa do 12" figurek należą obecnie do Sideshow Collectibles. I na dobry początek nowy Luke Skywalker, taki jak z ROTJ i bardzo podobny do Marka Hamilla. Super figurka, w super ciuchach, z fantastycznymi gadżetami (także kość z jaskini rancora) i kilkoma rękami do wymiany za jedyny 49,99 USD. A następną figurką będzie tatuś Anakin z EIII, też w ciuszkach, z gadżetami i rękami za 54,99 USD. Musisz to mieć. A co myślicie o "SW Transformers"? Podobno są fantastyczne i nie można się z nimi rozstać. Patrzę na ilustracje i naprawdę nie czuję owej "magii".



Best of Hyperspace. Kilka wyciętych scen i jak wpłynęły na proces twórczy filmu, czyli wszystko o dokrętkach i zmianach dialogów. Zaś na deser niewykorzystane koncepcje graficzne. Wiecie, że pierwszy speeder bike Ralpha McQuarrie przypominał bardziej samolot czy rakietę niż motor? Ale i tak był śliczny.



Bantha Tracks. Co ciekawego wydarzyło się w zeszłym roku, czyli "The best of BT" w roku ROTS.



SW Shopa. No, tego punktu programu nie unikniecie. Dziś możecie "nabyć drogą kupna" cztery figurki rodziny Lucasów w wersji EIII.



I już... Nie jest to numer specjalnie ekscytujący. Właściwie tylko artykuł Abla trzyma poziom i jest ciekawy. Reszta albo nudna, albo mało ciekawa. Gdybym miał wybierać, to tego numeru bym nie kupił z pewnością i wcale nie chodzi mi o brak opowiadania.

Artykuł na oficjalnej

Lorienjo
[18.03.2006]
SW Insider #86 - IDG Entertainment - marzec/kwiecień 2006 r. Czekamy na Twoje opinie o Opiniach Droida na forum Holonet.pl w tym topicu.




Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016