strona głównastrona głównaforum dyskusyjnesklep fanów star wars
 Opinie Nomi - Wild Space nasze bannery
 Główna
 News
 Wojny klonów
 Epizod II
 Epizod III
 Komiksy
 Figurki
 RPG
 Clone Wars
 Galeria
 Wallpapers
 Czytelnia
 Wywiady
 Humor
 Bank Wiedzy
 Spotlite
 StarCast
 Wassup?
 Polski Stuff
 Fan Films
 O stronie

 Koszulki
 Sklep Star Wars


Sklep Gwiezdne Wojny


okładka
Karen Miller można bez przesady nazwać kobietą pracującą. Pisarka, urodzona w Kanadzie, wychowana i mieszkająca w Australii, wykonywała w swoim życiu mnóstwo różnych profesji. Od recepcjonistki do pracownika instytucji rządowych, od wykładowcy do wydawcy, z pracą w telekomunikacji na dokładkę. Cały czas oczywiście pisała książki, które były dobrze przyjmowane przez czytelników i tłumaczone na języki niemiecki, hiszpański, francuski i holenderski. Specjalnością Karen Miller są powieści fantasy. Napisała trylogię "Godspeaker", dylogię "Kingmaker, Kingbreaker" oraz jak dotychczas pojedynczą powieść rozpoczynającą cykl "The Accidental Sorcerer". Poza fantasy spod pióra pani Miller wychodzą powieści związane ze światami znanymi z seriali i filmów jak "Stargate Atlantis" i "Gwiezdne wojny", do których, w przypadku tych drugich, autorka deklaruje miłość od pierwszego wejrzenia, czyli od pamiętnego roku 1977.

Omawianie pierwszych kroków pani Karen Miller w świecie "Gwiezdnych wojen" zacznę od ostrzeżenia. W książce zatytułowanej "Wild Space", z okładki której spoglądają na czytelnika zastępy groźnych żołnierzy, na 352 zadrukowanych drobną czcionką stronach, mamy do czynienia z jedną, jedyną strzelaniną połączoną z intensywnym wymachiwaniem mieczem świetlnym. Nie ma opisywanych z rozmachem barwnych kosmicznych bitew, nie ma pościgów i spektakularnych ucieczek. Co więc zostaje?

Zaczynamy od reminiscencji bitwy na Geonosis, gdzie krew wsiąkała w wysuszony piasek i zmieniło się wiele rzeczy uznawanych dotychczas za stałe, pewne i niezmienne. Gdzie Jedi musieli porzucić rolę strażników pokoju i stać się dowódcami armii. Gdzie żaden z rycerzy nie mógł otwarcie opłakać poległego przyjaciela, bo przecież Jedi nie przywiązują się i nie żałują tych, którzy odeszli. Gdzie jeden z członków Zakonu, ten o którym mówiono i plotkowano najwięcej, musiał podjąć pewne nieodwracalne decyzje. Dzięki temu fragmentowi książki, momentami bardzo nostalgicznemu i poetyckiemu, można zajrzeć poza kadry filmowe, zobaczyć momenty podejmowania decyzji, posłuchać dyskusji i przejrzeć spiski, które doprowadziły do znanych z filmu sytuacji.

Po wstępie jesteśmy wciągani w wojnę. Gdzieś tam, daleko, daleko toczą się walki, niszczone są całe grupy bojowe, giną krewni, przyjaciele i znajomi. Nie zobaczymy tego jednak oczyma bohaterów, ale z drugiej ręki, poprzez relacje, sprawozdania i wspomnienia. Cała ta rzeź i wojna, o czym czytelnicy doskonale wiedzą, jest tylko grą o władzę prowadzoną przez jednego człowieka. On jest przyczyną wszystkich ataków terrorystycznych, bitew, walk, spisków i intryg. I czytelnik czuje nikczemną radość, gdy ma okazję podejrzeć, jak kanclerz Republiki wciąga w swoje spiski niczego nie spodziewających się szlachetnych polityków, potężnych i mądrych mistrzów Jedi i innych ludzi święcie przekonanych, że służą interesom Republiki. A wszyscy są tylko marionetkami tańczącymi na zgrabnie pociąganych przez lalkarza sznureczkach. Niektóre z marionetek są jednak niewygodne, opierają się, myślą, chcą decydować same za siebie. Trzeba je usunąć. Podsuwając trop, któremu nie mogą się w żaden sposób oprzeć, zadanie, które musi być wykonane za wszelka cenę. Bo czy można zignorować informację o planowanym przez Sithów ataku na Jedi? Co prawda nie padają żadne szczegóły, wszystkie dane są mgliste i niejasne, źródła informacji ze wszech miar tajemnicze, ale cóż zrobić. Konieczna jest wyprawa. Misja. Na którą wyruszają wspólnie senator i Mistrz Jedi.

Senator nazywa się Bail Organa. Urodzony w uprzywilejowanej warstwie społecznej i nigdy nie borykający się z brakiem czegokolwiek. Typowy polityk uwielbiający zabawę słowami, nie znajdującymi poparcia w czynach. Uparty i arogancki, nie słuchający głosu rozsądku. Pewny tego, że zawsze wie najlepiej. Spędzający czas na wymyślaniu i tworzeniu jak najbardziej wymyślnych i niedorzecznych praw, i przepisów, odnoszących się tylko i wyłącznie do zwykłych obywateli. Bo ukochanym zajęciem polityków jest obchodzenie i naruszanie ustanowionych przez siebie zasad. Gdyż daje to poczucie władzy i kontroli. A czyż władza nie jest jedyną rzeczą, na której zależy politykom? Tak senatora Organę widzi Mistrz Jedi.

Mistrz to sławny Obi-Wan Kenobi. Weteran wojny, gwiazda mediów, bohater tłumów. Nieludzko spokojny i opanowany nawet w obliczu straty, bólu i tragedii. Nieczuły i okrutny wobec ludzkich emocji. Niesamowicie arogancki w kontaktach ze zwykłymi śmiertelnikami, bo czy mogą być oni w czymkolwiek lepsi od wyszkolonego w Świątyni użytkownika Mocy? Owiany tajemniczością, groźny, momentami przerażający, dysponujący nadludzkimi zdolnościami. Nieskrępowany żadnym ludzkim prawem i obyczajami, bo Jedi odpowiada za swoje czyny tylko przed Radą własnego Zakonu, a oni wyłącznie przed Mocą i historią. Oto obraz mistrza Kenobiego w oczach senatora.

okładka
A los jest złośliwy i zamyka tych dwóch mężczyzn w ciasnym statku kosmicznym, i wysyła na wspólną wyprawę, podczas której będą musieli dotrzeć do granic swoich możliwości, pokonać słabości i nauczyć się wzajemnego szacunku i zaufania. Może nawet się zaprzyjaźnić? Bo najtrudniejszych i najbardziej ważnych bitew nie stacza się wymachując lśniącymi mieczami i strzelając, choćby najcelniej na świecie. Prawdziwe bitwy toczą się wewnątrz umysłów, dusz poszczególnych istot. Czasami jest obok ktoś, kto może w tym pomóc. Historia wspólnej wędrówki rycerza i polityka nieodparcie przypomina spisaną dawno, dawno temu opowieść o innej wyprawie, dziejącej się w innym świecie, w innych czasach, której celem również było zniszczenie oczywistego zła. Mrok i rozpacz wyziera z każdego kąta, ból fizyczny i psychiczny jest tak dokładnie nakreślony, że niemal da się go odczuć, blisko jest poddanie się i zwątpienie. A rycerz nie dotrwałby do końca bez pomocy nieustępliwego towarzysza. Osiągnięte z wielkim trudem zwycięstwo jest jednak tylko chwilowe, bo wojna trwa nadal. A jej zakończenie będzie wielką tragedią, co jest wszechwiedzącym czytelnikom wiadome.

Książka zbudowana jest na rozmowach i interakcjach pomiędzy bohaterami. Na padających podczas rozmów półprawdach, półsłówkach, knutych intrygach, zatajanych sekretach, wymienianych spojrzeniach. Rozmowy trwają kilkanaście stron, a walka werbalna pomiędzy postaciami bywa stokroć ciekawsza niż pojedynki prowadzone przy użyciu różnych strzelających i tnących narzędzi. Odpowiednio przemyślane i wypowiedziane we właściwym czasie słowa mogą wszakże zabijać. Nie krótsze niż rozmowy są rozmyślania i wewnętrzne monologi bohaterów, pozwalające poznać każde doznanie, każdą myśl i rozterkę, która jest im dana, dokładną drogę prowadząca do podjętej decyzji. Powstała powieść opisująca raczej świat wewnętrzny postaci niż wydarzenia z szerokiej galaktyki.

Karen Miller koncentruje się na głównych postaciach Kenobiego i Organy, i pojedynczym wątku ich wędrówki, nie rozpraszając uwagi czytelników. Anakin Skywalker wraz ze swoją uczennicą są tu tylko tłem, pojawiającym się od czasu do czasu, celem przedstawienia wydarzeń dziejących się w szerokim świecie filmów rysunkowych. Co nie znaczy, że nie jest ważny. Uczeń odgrywa ogromną rolę, zajmując wiele myśli swojego mistrza. A skoro autorka lubi zgłębiać wątki międzyludzkich interakcji, stara się przy okazji wprowadzić nieco uczuć i kolorów do związku Padme i Anakina, związku, w którym jak dotychczas padały tylko wielkie słowa i wyniosłe deklaracje, a niewiele było ciepła i miłości. Cóż, wiadomo, że w "Gwiezdnych wojnach" nie można pozwolić sobie na zbyt wiele w tej mierze.

A co przeszkadzało? Chwilami język bohaterów wydawał się mi zbyt wyniosły, górnolotny. Tak można mówić na posiedzeniach parlamentarnych, a nie w prywatnych rozmowach. Także nieustanne powtarzanie pewnych wątków w rozmowach Kenobiego i Organy bywało nużące. A czy możliwe jest, że wykształcony i obyty w świecie polityk nie słyszał w życiu słowa Sith? Przecież w historii galaktyki to miano pojawiało się nie raz, pojawiało się w związku z doniosłymi i ważnymi wydarzeniami. Niestety stosowane przez autorkę odwołania do świata otaczającego odnoszą się tylko i wyłącznie do filmów i kreskówek, z pominięciem całego, jakże niewyczerpanego bogactwa innych źródeł. Przez to powieść sprawia wrażenie całkowicie oderwanej od reszty odległej galaktyki, związanej tylko i wyłącznie z rysunkowymi, baśniowymi opowieściami o Wojnach Klonów. Szkoda.

Ostatecznie można powiedzieć, że "Wild Space" to interesująca, kameralna opowieść wykorzystująca znanych bohaterów. Dość ponura i mroczna historia, zdecydowanie nie dla dzieci. I nie dla wielbicieli pościgów, bitew i strzelanin w kosmicznym otoczeniu. To przegadana, rozwlekła, klaustrofobiczna, momentami nużąca, pozbawiona pędzącej naprzód akcji powieść dla wielbicieli zaglądania w cudze serca i umysły, analizy zachowań i emocji, dla osób lubujących się w rozpatrywaniu szczegółów i niuansów. Na pewno nie jest to książka, którą czyta się szybko, łatwo i lekko. Nowa na poletku Gwiezdnych Wojen autorka serwuje całkiem nowe podejście, nowy styl. Oby takiej różnorodności było jak najwięcej, każdy wtedy wybierze sobie coś, co przypadnie mu do gustu.

Nomi
25.01.2009 r.

Artykuły: 1, 2.
Star Wars: The Clone Wars: Wild Space - Karen Miller, Del Rey Books, grudzień 2008 r.

- okładka (bardzo) miękka,
- 352 strony,
- format 21x14 centymetrów,
- ISBN 0345509013,
- cena 15 $.


Figurki Star Wars


This site is in no way sponsored or endorsed by: George Lucas, Lucasfilm Ltd., LucasArts Entertainment Co., or any affiliates.
Star Wars and all its characters are (C) and TM by Lucasfilm Ltd.
Website content (C) ICO Squad, 2001-2016